W spotkaniu czwartej kolejki LUK Lublin przegrał na wyjeździe z Indykpolem AZS Olsztyn 1:3. MVP wybrany został środkowy gospodarzy Taylor Averill. Dla Amerykanina to pierwsze wyróżnienie w sezonie.
Na boisku w Iławie, gdzie mecze w roli gospodarza rozgrywa drużyna z Olsztyna, w jednym momencie pojawiło się czterech uczestników ostatnich mistrzostw świata, trzech Amerykanów i Polak: Taylor Averill, Josua Tuaniga, Jeffrey Jendryk i Mateusz Poręba. W ekipie gości na środku bloku zagrał Jendryk.
Lublinianie jechali z zamiarem odniesienia pierwszego zwycięstwa w PlusLidze. Nie było to jednak łatwe zadanie, tym bardziej, że taki sam zamiar mieli gospodarze. Ci jednak mieli na koncie już wygraną z GKS Katowice, z którym LUK zmierzy się dopiero w sobotę, o godzinie 20.30, w hali Globus im. Tomasza Wójtowicza, w Lublinie. W dorobku obu ekip, przed bezpośrednim starciem, były zgodne porażki w mistrzem Polski Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i wicemistrzem Jastrzębskim Węglem.
Trener LUK nie mógł skorzystać z atakującego Mateusza Malinowskiego, który narzeka na uraz pleców. Dlatego w wyjściowej szóstce pojawił się Szymon Romać. Nie zaliczy on jednak swojego występu do udanych. Zdobył zaledwie dwa punkty.
Pierwszy set był wyrównany. Dopiero w połowie partii pozyskany z Trefla Gdańsk Bartłomiej Lipiński wyprowadził gospodarzy na 13:11. Lublinianie bardzo szybko, za sprawą Wojciecha Włodarczyka, wyrównali stan rywalizacji. Zacięta walka trwała do końca. Najpierw nadzieję LUK dał Nicolas Szerszeń (20:18), a następnie odpowiedzieli olsztynianie. Najpierw dał o sobie znać pochodzący z Lubelszczyzny, były zawodnik Cisów Nałęczów i Avii Świdnik, atakujący Karol Butryn, a następnie Niemiec Moritz Karlitzek. Ostatni doprowadził do piłki setowej, a w ostatniej akcji na wysokości zadnia stanął blok olsztynian (25:22).
W drugiej partii podopieczni trenera Dariusza Daszkiewicza poderwali się do walki. Po remisowym początku lubelski szkoleniowiec zdecydował się na zmianę na pozycji atakującego. Spisującego się słabo Szymona Romacia zastąpił z konieczności nominalny przyjmujący Jakub Wachnik. Przy jego zagrywce goście zbudowali czteropunktową przewagę (16:12). Mocne wejście siatkarza wlało nadzieję w postawę lublinian. Z lewego skrzydła na 18:15 zaatakował Wojciech Włodarczyk. W końcówce miejscowi popełnili błędy w zagrywce, zaś Wachnik punktował po atakach ze skrzydła. Efekt? Zwycięstwo LUK 25:20.
Dwie kolejne partie przebiegały już pod dyktando miejscowych. W trzeciej Mateusz Poręba wyprowadził Indykpol AZS na 5:2. Wraz z upływem czasu kolejne akcje dawały dalsze prowadzenie gospodarzom: 11:6, 14:7, 15:10, 16:11, 20:14, 23:16. Bartłomiej Lipiński doprowadził do piłki setowej, a w ostatniej akcji lublinianie popełnili błąd i set zakończył się wygraną AZS 25:17.
Czwarta partia była już ostatnią. Od początku do końca wygrywali miejscowi: 5:0, 11:7, 15:8, 17:12, 19:12, 24:14. Mecz atakiem po skosie zakończył Karol Butryn (25:15). – Mieliśmy problemy na prawym skrzydle. Coś nie zagrało, w przeciwieństwie do dobrej postawy Szymona Romacia w meczu z Jastrzębskim Węglem. Generalnie potrzebujemy na każdej pozycji grać dobrze, a wtedy i wynik będzie inny. Musimy poprawić wystawianie wysokich piłek, grę w obronie. Liczymy na to, że już w najbliższym meczu z GKS będziemy grać swoją siatkówkę i odniesiemy pierwsze zwycięstwo – powiedział rozgrywający LUK Marcin Komenda.
Indykpol AZS Olsztyn – LUK Lublin 3:1 (25:22, 20:25, 25:17, 25:15)
Indykpol AZS: Lipiński, Karlitzek, Averill, Poręba, Butryn, Tuaniga, Ciunajtis (libero) oraz Król, Jankiewicz, Andringa, Jakubiszak.
LUK: Nowakowski, Komenda, Szerszeń, Romać, Jendryk, Włodarczyk, Watten (libero) oraz Torelli, Wachnik, Jóźwik, Stajer.
MVP: Taylor Averill (Indykpol AZS Olsztyn).