Nie powiodło się siatkarkom Tomasovii w Białymstoku. Tomaszowianki przegrały po bardzo zaciętym spotkaniu z tamtejszym BTPS ZSR 1:3, ale utrzymały trzecią lokatę w tabeli.
- To był bardzo wyrównany i dziwny mecz. Można było wygrać 3:0 i przegrać 0:3. Niestety, nam nie udało się przywieść do domu ani jednego punktu. Szkoda, bo naprawdę była na to szansa. W kluczowych momentach brakowało jednak zrozumienia w mojej drużynie. Szyki pomieszała nam, również kontuzja Małgorzaty Barbary. Przed spotkaniem narzekała na lekko naciągnięty mięsień dwugłowy, a w trzecim secie chyba go naderwała. W efekcie musieliśmy przestawić się na zupełnie inną grę. Nie mamy obecnie dobrych humorów, ale musimy się szybko pozbierać, bo przed nami kolejny bardzo ciężki test z liderem - mówi trener Stanisław Kaniewski.
Przyjezdne mają czego żałować, bo przy odrobinie szczęścia mogły zakończyć sobotnie zawody w trzech, a w najgorszym wypadku w czterech setach. W każdym z nich czegoś jednak zabrakło. W pierwszej partii zawodniczki trenera Kaniewskiego zmarnowały piłkę setową i ostatecznie uległy 25:27.
W drugiej odsłonie wysoko prowadziły gospodynie (nawet 20:14), ale w kolejnych fragmentach skuteczniejsze były Gabriela Gozdek i jej koleżanki, którym udało się wyrównać (23:23). Końcówka znowu była jednak bardziej udana dla ekipy z Białegostoku.
Trzecią partię wreszcie zwycięsko zakończyły tomaszowianki. Były również bliskie wyrównania stanu spotkania, bo w czwartej części zawodów prowadziły 24:22. Niestety, przyjezdne ponownie nie potrafiły "dowieźć” bezpiecznej przewagi do końca.