Trzecie zwycięstwo "biało-czerwonych". Tym razem podopieczni Daniela Castellaniego okazali się lepsi od Serbii, z którą wygrali 3:1. Jako niepokonani awansowali do kolejnej fazy grupowej. Niestety, zmierzą się w niej z Bułgarią i Brazylią.
A my niestety możemy stać się jednymi z najbardziej poszkodowanych.
Cóż z tego, że wygraliśmy wszystkie mecze w grupie i w świetnym stylu wywalczyliśmy awans do kolejnej rundy. Wystarczy, że przegramy jedno spotkanie, a możemy stracić szanse na medal.
Grupa N, w której zagramy w kolejnym etapie, podobnie, jak F (w niej rywalizowaliśmy w pierwszej rundzie), śmiało aspirować może do określenia "grupa śmierci".
Brazylijczycy, Bułgarzy i Polacy przed turniejem zaliczani byli do głównych faworytów mistrzostw. Teraz, jedna z tych ekip będzie musiała obejść się smakiem, bo medalu nie zdobędzie. Na pocieszenie pozostanie jej walka o miejsca 8-12.
W meczu z Serbią zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Szczególnie w dwóch pierwszych setach, które wygraliśmy do 19 i 18.
Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że podopieczni Igora Kolakovicia nie zagrali chyba na sto procent swoich możliwości.
No może poza trzecią partią, gdzie nawiązali z nami równorzędną walkę. W końcówce odskoczyli nawet na kilka punktów i wygrali seta do 21.
Czwarta partia była stosunkowo wyrównana, ale na finiszu więcej zimnej krwi zachowali Polacy. Pojedynczym blokiem popisał się Paweł Zagumny, atak pewnie skończył Zbigniew Bartman, a Patryk Czarnowski zagrał asa serwisowego i wygraliśmy tego seta do 23, a cały mecz 3:1.
Teraz czekamy na mecze w Ankonie. Pierwszy już 30 września z Brazylią.