W trzecim tegorocznym meczu na własnym boisku Cisy po raz... trzeci podzieliły się punktami z rywalem.
W tej rundzie piłkarze z Nałęczowa zdecydowanie lepiej spisują się na wyjazdach niż u siebie. Z Ryk i z Tomaszowic (gdzie grali z BKS) przywieźli komplet sześciu punktów. Tymczasem na własnym obiekcie zdobyli ich o połowę mniej.
Do sobotniego meczu z Sygnałem gospodarze przystąpili osłabieni. - Chudziak się rozchorował, Adamczyk wyszedł na rozgrzewkę, ale okazało się, że nie da rady grać, Mucę zatrzymały sprawy służbowe, zaś Pyśniak pauzował za kartki - wylicza Andrzej Depta.
Mimo tego nałęczowianie mogli pokusić się o zwycięstwo. Szczęścia pod bramką Sygnału zabrakło Grzegorzowi Żakowi, który w sytuacji sam na sam, przeniósł piłkę nad poprzeczką. To samo uczynił Wiktor Paluch uderzając z 5 m. W końcówce spotkania dobre okazje zmarnowali jeszcze Łukasz Łubkowski i Wojciech Plewiński.
- Dlatego pozostał niedosyt i nie jestem zadowolony z wyniku. Zabrakło nam siły ognia. Adamczyk odgrywa w zespole dużą rolę i jego brak dało się odczuć - twierdzi Depta.
Lublinianie nie mieli takich problemów, choć przez cały mecz grali w taki samym składzie. - Nie było potrzeby żeby dokonywać zmian - tłumaczy Janusz Dec, trener Sygnału.
- Zespół realizował wszystkie założenia. Mecz mógł się ułożyć różnie. W pierwszej połowie to my mieliśmy więcej z gry, a sytuacji sam na sam nie wykorzystał Grabias. W drugiej więcej do powiedzenia mili gospodarze. Choć i u nas dobrą okazję miał Paszczuk. Dlatego uważam, że remis nikogo nie krzywdzi - kończy szkoleniowiec.
Cisy Nałęczów - Sygnał Lublin 0:0
Sygnał: Gwardyński - Zając, Okoniewski, Lemieszek, Charmast, Pogorzelski, Paszczuk, Siczek, M. Grzegorczyk, Kaczmarczyk, Grabias.
Żółte kartki: Kamiński, Dudek (C) - Zając (S). Sędziował: Piotr Kasperski. Widzów: 150.