Fot. azs.umcs.pl
Pszczółka AZS UMCS Lublin jedzie na mecz do Torunia z Dominiką Owczarzak, ale bez Aliyyah Handford, która wróciła do Stanów Zjednoczonych
Przeszło dwutygodniowa rozgrywka w Tauron Basket Lidze Kobiet powoli dobiega końca. W niedzielę zostanie rozegrana dziewiąta kolejka. O godz. 17 Pszczółka AZS UMCS zmierzy się na wyjeździe z Energą Toruń. To będzie początek mini maratonu. Lublinianki, licząc europejskie puchary, w ciągu ośmiu dni rozegrają aż cztery spotkania.
Niedzielny mecz będzie bardzo istotny dla układu tabeli. W przypadku zwycięstwa Pszczółka prawdopodobnie awansuje na podium, porażka natomiast może ją kosztować spadek w tabeli nawet o kilka miejsc. Obecnie wyżej są akademiczki, ale Energa dysponuje równie mocną kadrą, a ponadto będzie miała po swojej stronie atut własnej publiczności. Ciężko wskazać faworyta.
W zespole z Torunia aż roi się od gwiazd. Kluczowe role odgrywają zawodniczki zagraniczne: Darxia Morris, Kelley Cain i Julie McBride, ale w życiowej formie jest również zdobywająca średnio 11 punktów na mecz Weronika Gajda. Dużym atutem Energi jest szeroki skład, a miejsce w rotacji ma nawet Agata Szczepanik, która odnalazła dyspozycję po nieudanym okresie w Pszczółce.
Akademiczki nie powinny jednak koncentrować się na rywalkach. Same mają na tyle silną drużynę, że jeśli zagrają na miarę własnych możliwości, są w stanie zwyciężyć. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że do gry po kontuzji wróci Dominika Owczarzak. W autokarze do Torunia zabrakło natomiast Aliyyah Handford. Amerykańska rzucająca, która odgrywała ważną rolę w rotacji trenera Krzysztofa Szewczyka (średnio 12 punktów i 3 przechwyty na mecz) rozwiązała za porozumieniem stron kontrakt z klubem.
– Doszło do tego na prośbę zawodniczki. Aliyyah nie zaaklimatyzowała się w Polsce. Tęskniła za domem i przyjaciółmi. Pomimo wielkiego potencjału nie mogła się też odnaleźć w europejskiej, poukładanej taktycznie koszykówce – tłumaczy prezes AZS UMCS Dariusz Gaweł.
Na następczynię Handford nie trzeba było długo czekać. W środę dołączyła Asia Symone Boyd, która powinna znaleźć się w składzie zespołu na niedzielne zawody. Dla Amerykanki będzie to trzeci sezon na Starym Kontynecie. Swoją przygodę z europejską koszykówką rozpoczęła w szwedzkim Lulea BBK, gdzie nie odgrywała jednak kluczowej roli. Znacznie lepiej poszło jej po przenosinach do włoskiego Treofan Battipaglia. W Serie A1 zagrała w 20 spotkaniach, notując średnio 12 punktów i 2 asysty na mecz. Była bliska transferu do Pszczółki, ale wybrała ofertę francuskiego Tarbes Gespe Bigorre. Nie potrafiła wywalczyć sobie jednak miejsca w wyjściowym składzie. W 7 meczach rzucała średnio zaledwie 2 punkty, spędzając na parkiecie 17 minut i rozstała się z klubem za porozumieniem stron.
– Jest to wysoka i dosyć silna zawodniczka, leworęczna. Miała bardzo dobry poprzedni sezon we Włoszech. Obserwowaliśmy ją już przed rozgrywkami, była w kręgu naszych zainteresowań, ale wybrała ofertę z Francji. Teraz pojawiła się możliwość, żeby znowu usiąść do rozmów i udało się ją pozyskać – wyjaśnia Szewczyk.
– Od lat budujemy pozycję drużyny Pszczółka AZS UMCS Lublin i nie było problemu ze znalezieniem zastępstwa dla Handford. Tym bardziej, że jesteśmy cenieni również przez agentów w Europie, co przełożyło się na podpisanie kontraktu z Boyd – kończy Gaweł.