Po trzech srebrnych medalach Bartosz Zmarzlik wreszcie doczekał się upragnionego złota Indywidualnych Mistrzostw Polski. Zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów triumfował w niedzielę na torze w Lesznie i założył na głowę przechodnie trofeum, czyli Czapkę Kadyrowa
Aktualny mistrz świata uzupełnił swoją medalową kolekcję o brakujący "krążek". Od początku zmagań spisywał się wybornie, notując jedną "trójkę" za drugą. Swojego pogromcę znalazł dopiero w 18. biegu, kiedy to jako pierwszy do mety przyjechał Krzysztof Kasprzak, jego były klubowy kolega, a obecnie żużlowiec ZOOLeszcz DPV Logistic GKM Grudziądz.
Pomimo tej przegranej, Bartosz Zmarzlik i tak wjechał do finału niemal jak po autostradzie – po rundzie zasadniczej miał 14 punktów, dokładnie tyle samo, ile Janusz Kołodziej z Fogo Unii Leszno. Tego dnia w dobrej dyspozycji było kilku zawodników, o czym przekonaliśmy się w ostatnim biegu. Na prowadzeniu na pierwszym okrążeniu był Krzysztof Kasprzak, ale potem obok trójki jeźdźców przemknął Bartosz Zmarzlik i popędził po swój pierwszy triumf w Indywidualnych Mistrzostwach Polski. Drugi był Maciej Janowski z Betard Sparty Wrocław, a na dalszych miejscach wspomniani już Janusz Kołodziej i Krzysztof Kasprzak.
Warto dodać, że lider gorzowskiego klubu stawał już wcześniej na podium tych zawodów. W 2015, 2019 i 2020 roku zdobywał srebrne medale.
W stawce niedzielnego turnieju znalazło się też dwóch reprezentantów Motoru Lublin. Wiktor Lampart był szósty (9 punktów), a o jedną lokatę niżej wylądował Jarosław Hampel (8 punktów).