Ponad 26 mln zł musiałoby zapłacić za reklamę miasto Lublin, gdyby chciało uzyskać rozgłos na takim poziomie, jaki zapewnił mu w ostatnim roku żużlowy Motor. Klub pochwalił się taką informacją w poniedziałek w mediach społecznościowych
Taka kwota pojawia się w raporcie dotyczącym sponsoringu, który przygotowała firma Sponsoring Insight. Motor Lublin nie podał jednak szczegółowych danych z dokumentu. – Nie przekazujemy osobom trzecim raportów opracowywanych na rzecz naszych klientów bez wyrażenia przez nich zgody. Upubliczniamy jedynie raporty opracowywane od samego początku z myślą o publicznej dystrybucji – przekazał nam Seweryn Plotan, dyrektor zarządzający w firmie Sponsoring Insight.
Wyjaśnił jednak, że przy tworzeniu takiego zestawienia pod uwagę brane są publikacje dotyczące drużyny, które pojawiają w mediach – tych tradycyjnych oraz w internecie. Taki raport pozwala określić "medialność sponsorów". Jego przygotowanie oczywiście kosztuje - od kilku do kilkunastu, czy w przypadku dużych klubów, nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Jak ustaliliśmy, w raporcie uwzględniono mniej niż 10 marek. Największym beneficjentem było miasto Lublin – samorząd musiałby zapłacić ponad 26 mln zł, żeby uzyskać reklamę o takim zasięgu, jaką zapewnił mu "czarny sport". Kwoty z ekwiwalentu reklamowego w przypadku każdego ze sponsorów są różne.
Seweryn Plotan powiedział, że taki raport może być istotną kartą przetargową w rozmowach z potencjalnymi sponsorami. Dzięki niemu wiedzą oni, jakie reklamy przynoszą największe wizerunkowe korzyści. Jako przykład podał logotypy umieszczane na rękawach żużlowców. Reklamy na lewym rękawie są tańsze od tych na prawym, bo zdjęcia fotoreporterów pracujących podczas meczów są robione przeważnie z zewnętrznej strony toru.
Zdecydowanie najszerzej opisywaną akcją związaną z lubelskim żużlem było powstanie tzw. podniebnego sektora obok stadionu przy Al. Zygmuntowskich. Ograniczenia, które były wprowadzone w związku z pandemią koronawirusa, najbardziej uderzyły w kibiców – początkowo nie mogli oni śledzić żużlowych zmagań z trybun. Artur Bieniaszewski, właściciel lubelskiej firmy AB Trans, poradził sobie z tym ograniczeniem na swój sposób – wykorzystał własne podnośniki, żeby oglądać domowe spotkania z wysokości nawet kilkudziesięciu metrów. Zaczęło się od trzech maszyn, a skończyło na ponad 30. Ta akcja była szeroko komentowana przez polskie i światowe media.
Po raz drugi z rzędu kibice z Lublina mogli się również cieszyć z sukcesu jednej z podprowadzających Motoru. Sukces Klaudii Kraski powtórzyła w tym sezonie Magdalena Orkiszewska, która została wybrana Miss Startu PGE Ekstraligi.