(fot. Krzysztof Mazur)
To był najtrudniejszy mecz Świdniczanki Świdnik Mały w tym sezonie. Podopieczni Pawła Pranagala do przerwy przegrywali 0:1, ale po zmianie stron pokazali swoją klasę i pewnie zwyciężyli
Gospodarze są murowanym faworytem rozgrywek, ale w każdym meczu wciąż muszą udowadniać swoją wartość. Zwłaszcza, że przeciwnicy przyjeżdżają na kameralny obiekt Świdniczanki z coraz to nowymi pomysłami.
Stal należy pochwalić, bo do Świdnika Dużego przybyła z postanowieniem wywalczenia trzech punktów. W pierwszej połowie ten plan udawało się perfekcyjnie realizować, bo miejscowi zostali zaskoczeni ofensywną grą rywali. Co chwila robiło się gorąco pod bramką Kacpra Kowalczyka. Dwukrotnie blisko gola był m.in. Michał Czarnecki, ale w obu przypadkach świetnie spisał się golkiper Świdniczanki. Nie mógł jednak nic zrobić w 24 min, kiedy znalazł się w sytuacji sam na sam z Hubertem Poleszakiem. Pomocnik Stali uderzył w długi róg i dał prowadzenie przyjezdnym.
Stracony gol jeszcze mocniej spętał nogi zawodnikom ze Świdnika Małego. Ich akcje ofensywne kompletnie się nie kleiły, a szeregi defensywne były też mocno dziurawe. Tylko szczęściu mogą zawdzięczać, że nie stracili w tym okresie kolejnego gola. Poniatowianie w 40 min zresztą sami wyciągnęli do nich rękę, bo w niegroźnej sytuacji Sebastian Węgorowski popchnął Bartłomieja Mazurka i sędzia wskazał na jedenasty metr. Rzut karny jednak koncertowo zmarnował Patryk Grzegorczyk.
Lider rozgrywek na drugą połowę wyszedł odmieniony zarówno w kwestii mentalnej, jak i kadrowej. W tym drugim aspekcie największe znaczenie miało pojawienie się na boisku Sebastiana Orzędowskiego. Były zawodnik m.in. Avii Świdnik już w 49 min zaznaczył swoją obecność zdobywając gola wyrównującego. Z każdą minutą przewaga Świdniczanki stawała się coraz bardziej wyraźna. Wreszcie w 68 min uderzenie Michała Martyny pod nogi Piotra Wójcika sparował Kacper Rybarczyk, a lider gospodarzy spokojnie wpakował ją do siatki. Ten sam zawodnik zamknął mecz w 76 min, kiedy wykorzystał olbrzymią niefrasobliwość zawodników z Poniatowej i zdobył gola na 3:1. – To był nasz najtrudniejszy przeciwnik w tym sezonie. Stal mądrze broniła się w pierwszej połowie i ciężko było sforsować te zasieki. Dodatkowo rywale zdobyli gola, co sprawiło, że znaleźliśmy się w zupełnie nowej sytuacji. Nie bardzo wiedzieliśmy, jak się zachować. Na szczęście po przerwie odnaleźliśmy swój rytm i zwyciężyliśmy – ocenił Sebastian Orzędowski, pomocnik Świdniczanki.
Świdniczanka Świdnik Mały – Stal Poniatowa 3:1 (0:1)
Bramki: Orzędowski (49), Wójcik (68, 76) – Poleszak (24).
Świdniczanka Kowalczyk – Pawłowski (54 Martyna), Kowalski, Wójcik, Wilk, Mazurek, Grzegorczyk, Ziemkiewicz, Babiarz (90 Wójtowicz), Miazga (46 Orzędowski), Bednarek.
Stal: Rybarczyk – Radziejewski (78 Sobkowicz), S. Węgorowski, Poleszak (70 Gąsiorowski), Pyda, Czarnecki, Kucharczyk, Martyna, K. Orłowski, M. Orłowski, Strug (62 Parada).
Żółte kartki: Wilk – K. Orłowski. Czerwona kartka: Mazurek (69 min za faul). Sędziował: Grządziel. Widzów: 100.