
Początkowo miało to być muzeum samochodów i motocykli - głównie produkowanych w Świdniku WueSek. Ostatecznie powstał nowy sklep z odzieżą używaną, ale z ekspozycją zabytkowych jednośladów

Środa, al. Armii Krajowej 10. Na godz. 10 zaplanowano otwarcie nowego ciucholandu. Miejsce nie jest nowe. Od blisko 30 lat pod tym adresem działa firma Galant. To najdłużej działająca w Polsce firma, która zajmuje się handlem hurtowym i detalicznym odzieży używanej.
– W branży mówią na mnie profesor. W Polsce jestem najstarszy stażem – śmieje się Bogusław Kowalski, który wczoraj otworzył nowy sklep w części dobudowanej do istniejącej hali.
Na otwarcie na ulicy czekało kilkadziesiąt osób. – Z Facebooka dowiedziałam się, że otwierają nowy sklep, a że mam czas i mieszkam niedaleko to przyszłam sprawdzić co jest ciekawego – mówi pani Anna.
Wśród pierwszych klientów są nie tylko mieszkańcy Świdnika. Przed halą zaparkowały samochody z Lublina, Łęcznej czy Krasnegostawu.
– Dzisiaj przyszłam zapoznać się ze sklepem – żartuje pani Grażyna, jedna z klientek. – Żadnych konkretnych zakupów nie zaplanowałam.
– Początkowo w tej hali chciałem prezentować moją kolekcję samochodów i motocykli – przyznaje właściciel Galanta.
Ostatecznie muzeum zabytkowych maszyn nie powstało, choć na sklepowej antresoli jest miejsce, w którym eksponowane są m.in. motocykle WSK.
WueSKi to jeden z symboli Świdnika i legenda polskich dróg. Były produkowane w mieście od 1955 r. Ostatni egzemplarz zjechał z taśmy produkcyjnej w październiku 1985 r.
– Trzeba się dostosować do zmieniające go się rynku – przyznaje właściciel sklepu. – Dziś sklepiki zaopatrują się w odzież już posortowaną np. w Belgii, ale wśród takich rzeczy nie ma już smaczków. Pięknych, markowych rzeczy. A ja takie też chcę mieć, jak na przykład ta torebka za 2,5 tys. zł. Dlatego zostałem przy oryginalnych rzeczach, które sprowadzam głównie z Berlina.
W Galancie są też ubrania z hiszpańskiego Bilbao. – To te wszystkie kolorowe rzeczy – pokazuje pan Bogusław.
Obok ubrań przeróżne bibeloty. A także zegarki, suszarki do włosów, lokówki , żelazka.
– Zbierałem te rzeczy przez 28 lat kupując odzież. Nigdy wcześniej tego nie sprzedawaliśmy – tłumaczy Kowalski.