Chcą nam zniszczyć piękny teren i zanieczyścić wodę – denerwują się mieszkańcy Kolonii Stróża. Tym bardziej że tereny, o których mowa, leżą w tzw. korytarzu ekologicznym. Czyli tuż przy parku krajobrazowym.
– Przecież tu jest tak pięknie – mówi Dariusz Machałek, pokazując dookoła. – Po co to niszczyć?
Pan Dariusz jest mieszkańcem Kolonii Stróża i radnym w gminie Trawniki. I to jego mieszkańcy wsi wybrali na swojego przedstawiciela w tej sprawie. A o co chodzi?
– Kilka lat temu teren w naszej wsi, w dolinie rzeki Giełczwi, został kupiony przez prywatnego właściciela – mówi Dariusz Machałek. – Okazało się, że ten pan postanowił rekultywować teren skałą przywożoną z Bogdanki.
Radni gminy nie chcieli się na to zgodzić. Zwłaszcza że skała z kopalni miałaby się znaleźć na terenie leżącym w tzw. korytarzu ekologicznym.
– Przedstawiliśmy wójtowi nasze stanowisko – mówi Dariusz Machałek. – Stwierdziliśmy,
że nie chcemy, żeby na terenie naszej gminy rekultywować tereny przy użyciu tej skały.
Wójt jednak nie uwzględnił głosu radnych. Wydając opinię dla starostwa przychylił się
do pomysłów nowego właściciela.
– Ja mam plan zagospodarowania przestrzennego gminy. I na jego podstawie napisałem swoją opinię – mówi Jerzy Szpakowski, wójt Trawnik. – A według tego dokumentu ten teren jest przeznaczony do rekultywacji.
Pomimo pozytywnej opinii wójta, powiat sprzeciwił się wywozowi skały płonnej w dolinę Giełczwi.
– To jest teren zalewowy – mówi Krzysztof Małysz, członek Zarządu Powiatu. – Cała skała spłynie stamtąd na pola i łąki. Poza tym ten pan tłumaczy, że będzie na zrekultywowanym terenie prowadził działalność ogrodniczą. Ale dokładnie w tym miejscu ma jeszcze kilka hektarów ziemi, które cały czas leżą odłogiem.
Mieszkańcy boją się też, że po rekultywacji cały teren zamieni się w pustynię, na której nic nie urośnie.
Pierwszą decyzję powiatu właściciel zaskarżył do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. SKO uchyliło ją. I ponownie skierowało sprawę do starostwa.
– Po raz drugi sprawdzamy sytuację. Okazało się też, że to jest teren archeologiczny – mówi Krzysztof Małysz. – Dlatego zwróciliśmy się
do konserwatora przyrody po ocenę.
Wójt przedstawił ponownie swoją opinię. Podobnie jak poprzednia – jest pozytywna.
– Jemu po prostu nie zależy na naszej rodzimej przyrodzie – denerwuje się Dariusz Machałek. – Ale my się nie poddamy!