Najpóźniej jutro dowiemy się, gdzie powstanie lotnisko dla Lubelszczyzny. Ale trzeba by trzęsienia ziemi, żeby walkę o lokalizację przegrał Świdnik. 200 mln zł już czeka.
- Wszystko wskazuje na Świdnik - nie ukrywa Jarosław Zdrojkowski, marszałek województwa. - Czekamy jeszcze na ekspertyzę dotyczącą tej lokalizacji. Tymczasem nie można się nawet skontaktować z hiszpańską firmą, która zrobiła studium wykonalności dla lotniska w Niedźwiadzie.
Władze spółki Port Lotniczy Lublin ze świętowaniem chcą zaczekać do oficjalnego ogłoszenia decyzji. - Żeby nie zapeszyć - tłumaczy Karol Ścibior, prezes spółki. - Ale wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że wreszcie ruszymy z naszą inwestycją.
Jak miałoby wyglądać lotnisko w Świdniku? - To wciąż otwarta sprawa. Osobiście przychylam się do bezpiecznej wersji: na początek krótszy pas startowy, żeby jak najwcześniej zacząć loty - w 2010 roku, albo jeszcze wcześniej. A dopiero potem wydłużenia pasa do 2200 metrów, dla większych samolotów - dodaje Ścibior.
- Od dawna czekam na decyzję o budowie lotniska. I nie próżnuję - w świdnickim Gimnazjum nr III otworzyłem klasę lotniczą - mówi Waldemar Białowąs, dyrektor szkoły, a zarazem prezes stowarzyszenia "Lotnisko w Świdniku”.
Informacje o prawdopodobnym zwycięstwie Świdnika dotarły także do władz konkurencyjnej spółki. - Powtarzam kolejny raz: to polityczna decyzja! - grzmi Marian Starownik (PSL), przewodniczący Rady Nadzorczej spółki Port Lotniczy Lublin-Niedźwiada. - Władze województwa gorzko jej pożałują. Dlatego złożyłem u marszałka ekspertyzę, z której wynika, że wycofanie się z Niedźwiady będzie miało fatalne skutki dla regionu. Żeby nie było potem, że nie ostrzegałem.