Odkryty 50-metrowy basen w Świdniku w tym roku będzie nieczynny. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów – zaalarmował nas Czytelnik.
Dziś basen przy ul. Fabrycznej to obraz nędzy i rozpaczy. Tymczasem władze Świdnika, mówią, że mają związane ręce, bo pływalnia należy do PZL Świdnik.
– Nowy zarząd firmy (AgustaWestland – dop. red.) zdecydował o zamknięciu obiektów, gdyż nie są związane z podstawową działalnością zakładu i stanowią dodatkowy koszt dla spółki. Pomimo wielokrotnych rozmów burmistrza w tej sprawie, stanowisko włoskiego inwestora się nie zmieniło – mówi Artur Soboń, rzecznik prasowy miasta.
Włosi zaproponowali, żeby miasto kupiło basen wraz z zapleczem za 8 milionów złotych. – Przecież zakład jest winny miastu ok. 14 mln złotych z tytułu niezapłaconych podatków. Trudno, żebyśmy dołożyli PZL jeszcze ponad 8 mln za popadające w ruinę obiekty – dodaje Soboń.
Sytuacja jest patowa, a fabryka nie spuszcza z ceny. – Skoro decyzja WSK jest nieodwołalna, czekamy na propozycję umowy na dzierżawę tych terenów, aby WSK nie zamknęło ich na kłódkę oraz ofertę spłaty zadłużenia zakładu wobec miasta. Wtedy będziemy rozmawiać o możliwości kupna. Wspólnie opracowujemy wycenę przez firmę Ernst&Young, a Politechnika Lubelska sprawdza czy stan techniczny basenów umożliwia ich wykorzystanie – dodaje Soboń.
– Wielka szkoda, że basen po raz pierwszy od 50 lat będzie latem nieczynny. Mieszkańcy Świdnika, ale także Lublina wiele stracą. Komplikuje to także cykl treningowy naszych zawodników, bo musimy dojeżdżać codziennie na treningi do Kraśnika – mówi Waldemar Wasil, trener pływaków w świdnickiej Avii, którzy korzystali z pływalni.
Miasto proponuje, aby w okresie letnim był czynny kryty basen przy SP 5. – Przecież tam jest już straszny tłok. Poza tym, kryty basen w lecie, to nie jest dobry pomysł – kończy Czytelnik.