Sobotni wieczór. Siadasz przed pecetem i odpalasz najnowszego Jamesa Bonda, którego właśnie ściągnąłeś z Internetu.
- Dobry wieczór. Policja. Przyszliśmy sprawdzić legalność pańskiego oprogramowania - tymi słowami wita Cię smutny pan z odznaką w ręku.
Zapewne wielu z Was zażądałoby w tym momencie prokuratorskiego nakazu przeszukania. Niestety, nawet jeśli policjant nie ma takiego nakazu, to może przeszukać Wasz dom. Jeśli otworzyliście mu drzwi, to nie ma zmiłuj. Policja jednak nigdy nie zjawia się bez przyczyny.
- Historie o prokuratorach i policjantach jeżdżących czarnym BMW i kontrolujących całe osiedla można włożyć między bajki - mówi nadkomisarz Mariusz Walas, kierownik sekcji do walki z przestępczością komputerową Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. - Śmieszność tych historii polega na tym, że nikt takich "ekip” nie widział, a wszyscy słyszeli o tym od znajomych. Policja nie działa w ten sposób. Do prywatnych domów pukamy tylko wtedy, kiedy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że rażąco łamie się tam prawo autorskie.
Policyjne podejrzenia mogą brać się z różnych źródeł
Wszystko jest OK dopóki naszych ściągniętych z P2P utworów nie zaczniemy rozdawać innym. Jeśli w kliencie p2p udostępnimy folder z naszymi zbiorami, tak że każdy użytkownik będzie mógł pobrać jego zawartość, to konsekwencje mogą być dla nas dość przykre. W najlepszym wypadku jest to grzywna (i zabezpieczenie komputera przez policję). W najgorszym, 2-letnie wakacje w hotelu o nie najwyższym standardzie. Warto wiedzieć, że dowodem w sądzie jest nawet zrzut ekranowy, na którym widać "odhaczony” folder, który udostępniamy.
Często policyjne kontrole biorą swój początek z donosów
Co zrobić, abyśmy nie stali się aktorami żadnego z powyższych scenariuszy? Metody są dwie. Obie, niestety, mają wady. Pierwsza to zakup oryginalnego software'u. Ten sposób ma tylko jeden zasadniczy minus. Cena. W zależności od ilości używanych przez nas aplikacji wydatki na licencje mogą rozpoczynać się w granicach kilkuset zł, a kończąc na liczbach wielokrotnie przewyższających wartość naszego komputera. Zakładamy w ciemno, że mało komu z Was ta metoda przypada do gustu. Zmuszeni więc jesteśmy pójść inną drogą.
Migracja do darmowego oprogramowania
Jeśli jednak nie chcemy rezygnować z Windowsa, powinniśmy powoli zacząć kolekcjonować darmowe oprogramowanie, czyli tzw. freeware. Wbrew pozorom, wolne oprogramowanie jest dość popularne i wiele osób korzysta z niego, często nawet o tym nie wiedząc. Najlepszym przykładem freeware'u jest WinAmp czy przeglądarki internetowe.