Nagły zwrot akcji w głośnej sprawie parkowania na miejscu dla osób niepełnosprawnych w Świdniku. Sąd pierwszej instancji uznał, że kierowca jest niewinny. Straż Miejska czeka na uzasadnienie wyroku i wszystko wskazuje na to, że się odwoła.
Chodzi o zdarzenie z połowy lutego, do jakiego doszło przed pawilonem przy ul. Racławickiej 1 w Świdniku. Mieści się tam między innymi punkt medyczny. Wzdłuż jezdni jest kilkanaście miejsc parkingowych, w tym jedno dla osób niepełnosprawnych. Niebieska koperta jest niemal tuż przed drzwiami punktu pobrań. To właśnie na nią wjechał wówczas mercedes, z którego wysiadła kobieta z dzieckiem i weszła do medycznej placówki. Interweniowała Straż Miejska.
Nie przyjął mandatu, znieważył
Z relacji strażników wynikało, że ich patrol pojawił się na miejscu rutynowo, zastali auto ze zgaszonym silnikiem, kierowca siedział w samochodzie. Mężczyzna nie miał karty parkingowej. Gdy został zapytany o uprawnienia do parkowania w miejscu dla niepełnosprawnych, miał zareagować agresywnie. Ponieważ kierowca podał tylko swoje imię i nazwisko, i odmówił podania innych danych, na miejsce został wezwany patrol policji.
Kierowca mercedesa po wylegitymowaniu przez policjantów został ukarany 6 punktami karnymi i mandatem (800 złotych), którego nie przyjął. Został pouczony o skierowaniu wniosku do sądu. I odjechał.
W połowie kwietnia prokuratura skierowała akt oskarżenia do sądu, chodziło o fakt znieważenia funkcjonariusza publicznego.
Widać na nagraniu
– Fajnie, że jest jakaś sprawiedliwość. Myśmy nie przyjęli mandatu, bo nie zawiniliśmy. Potem z sądu przyszło wezwanie do zapłaty, wyrok nakazowy, 3 tysiące złotych ale od tego odwołał się nasz adwokat. A teraz zostaliśmy uniewinnieni – mówi żona kierowcy mercedesa.
Z jej relacji wynika, że sąd pierwszej instancji uznał, że interwencja była niezasadna. Jej mąż miał zarzut parkowania i nieudzielenia danych. Z racji tego, że interwencja była niezasadna, mężczyzna nie miał obowiązku ich podawać.
– To widać na monitoringu, myśmy się zatrzymali, żebym wysiadła z córką. Mąż nie miał tam parkować. Na nagraniu widać, że po 15 sekundach zajechał nam z tyłu drogę samochód Straży Miejskiej i uniemożliwił wyjazd. Nasz samochód miał włączony silnik, to wszystko jest na nagraniu, jak odpinam dziecko, wybiegam. Zdarzenie trwało 15 sekund, a sąd powiedział, że do minuty można się zatrzymać w każdym miejscu – opowiada żona kierowcy.
Mężczyzna był w sądzie na odczytaniu wyroku, czeka na dokumenty.
Rodzina przyznaje, że głównym dowodem było nagranie z miejskiego monitoringu.
Inny sędzia, inny wyrok
– Jesteśmy zaskoczeni tym, że kierowca został uniewinniony, tym bardziej, że w postępowaniu nakazowym zupełnie inny sędzia nałożył grzywnę w wysokości 3 tysięcy złotych. Wnieśliśmy o przesłanie uzasadnienia wraz z wyrokiem, zapoznamy się i zajmiemy stanowisko, ale wszystko wskazuje na to, że od tego odwołamy się do sądu okręgowego. Jeśli sąd wskaże, że z naszej strony były jakieś błędy – a nie sądzę – przyjrzę się temu. Chyba uchybień formalnych nie było – zapowiada Janusz Wójtowicz, komendant Straży Miejskiej w Świdniku, który dodaje, że cenna będzie opinia osób niepełnosprawnych, które szeroko komentowały sprawę w mediach społecznościowych.
Burzliwa dyskusja zaczęła się w sieci po emocjonalnym wpisie żony kierowcy mercedesa. Niedługo po zajściu kobieta na świdnickim spotted opisała zajście na parkingu ze swojego punktu widzenia.
Potraktowano nas strasznie
Internauci podzielili się na zwolenników porządku i przestrzegania przepisów wytykając, że przejście kilkudziesięciu metrów z dzieckiem to nie problem. Podkreślali roszczeniową postawę kierowcy i jego żony.
Druga grupa stanęła po ich stronie oczekując likwidacji Straży Miejskiej i wyliczając nadgorliwość oraz zbędność działań. Próbował się też wówczas przebić głos osób opiekujących się niepełnosprawnymi lub korzystających z niebieskich kopert, które usiłowały zwrócić uwagę na problem poruszania się po mieście.
– Byliśmy przez ludzi bardzo poniżeni, znieważeni a mieliśmy rację, myśmy tam nie parkowali. Nie zawiniliśmy, nie chcieliśmy zrobić nic złego a potraktowano nas strasznie – mówi kobieta, która przyznaje, że na adwokata wydali o wiele więcej niż stanowiła grzywna. Ale zachowane zostało ich dobre imię.
Na październik został wyznaczony termin drugiej rozprawy, odnoszącej się do znieważenia przez kierowcę mercedesa funkcjonariusza publicznego.