Każdy obraz to inna opowieść. O uczuciach, emocjach, przeżyciach. Taki barwny zapis dnia. Historia całego życia zamknięta w obrazach, które pozornie mogą wydawać się podobne. Bo na każdym z nich są kwiaty. Tysiące kwiatów.
Ale kwiaty, które zachwycają księdza w naturze, nigdy nie służą mu za wierny wzór do obrazów. Proboszcz z Kazimierzówki maluje wyobraźnią, emocjami, własną wizją doskonałości. Wszystko, co widać na płótnie, rodzi się w jego głowie. Żadnego odtwarzania, tylko tworzenie własnej wizji. I jest to wizja o tyle nieprzeciętna, że kwiaty księdza sprawiają wrażenie, jakby były w nieustannym ruchu. Płyną, tańczą, falują. Po prostu żyją.
Ksiądz Kościółko przyznaje, że jest samoukiem. Nikt nie uczył go malowania. Nikt nie pokazywał mu, jak łączyć kolory, operować światłem, cieniem, by z płótna i farb powstał zachwycający obraz. - To rodzaj daru, który dostajemy. Odkrycia, które wcześniej czy później następuje. Może przeznaczenia?... - zastanawia się.
Droga duchownego to w pewnym sensie droga samotna, przyznaje Eugeniusz Kościółko. Dlatego pasja - każda pasja - stanowi bardzo istotne wypełnienie życia księdza. Przy sztalugach godziny trwają sekundę, czas nabiera innego wymiaru. Jest spełnienie, satysfakcja, ale i rodzaj relaksu. Wyciszenie myśli, uspokojenie emocji. I nieporównywalna z niczym radość, jaką daje tworzenie.
- Malowanie obrazu to jak zgrywanie orkiestry. Jeśli jakiś kolor wychodzi na wierzch, to trzeba go wyciszyć. W sztuce najważniejsza jest harmonia. Praca nad obrazem to właśnie tworzenie tej harmonii.
Obrazów powstało już... ponad tysiąc. Były wystawy w Świdniku, Lublinie, Puławach, Zamościu, Wrocławiu. Nawet w USA. Obrazy księdza Kościółko wędrują w dobre ręce. Do ludzi, którzy dostrzegają ich wyjątkowy charakter. Energię, harmonię, siłę wyobraźni. I pulsujące w nich życie. Piękne życie. Widziane pięknym i dobrym okiem.