Zespół Hungarica, który miał wystąpić 10 listopada w lubelskiej Chatce Żaka, zagra w Miejskim Ośrodku Kultury w Świdniku. – Chciałbym zwrócić uwagę na wybitnie dojrzałą postawę burmistrza miasta Świdnik Waldemara Jaksona oraz posła Artura Sobonia, którzy z aprobatą odnieśli się do inicjatywy organizacji koncertu w ich mieście i zapewnili o tym, że szkalowanie kultury w Świdniku nie będzie miało miejsca – podkreśla Marcin Puszka, organizator koncertu.
– Poproszono mnie, żebym powiedział dobre słowo (w MOK w Świdniku – red.) i takie dobre słowo powiedziałem – komentuje Artur Soboń (PiS). – Kompletnie nie znam zespołu Hungarica. Tego typu muzyka mnie nie kręci. Nie będzie mnie na koncercie. Wiem jednak, że są fani takiej twardej, patriotycznej muzyki, więc niech mają ten koncert. Życzę wszystkim, którzy przyjdą na imprezę dobrej zabawy. Cenzurowanie zespołów z powodów politycznych jest megasłabe.
Puszka krytykuje decyzję dyrekcji Chatki Żaka o wycofaniu się z organizacji koncertu. – W całej tej sprawie smutne jest to, że w Lublinie, mieście które aspirowało jeszcze nie tak dawno do miana „Europejskiej Stolicy Kultury”, wystarczy jeden głos sprzeciwu partii politycznej która, nie oszukujmy się, jest niezwykle mało znaczącym elementem na lubelskiej mapie politycznej, aby jakieś wydarzenie zostało „zablokowane” – uważa Puszka. – Z tego powodu nie pozwolono świadomym obywatelom wybrać segmentu kultury, jaki ich interesuje.
Dyrekcja Chatki Żaka zrezygnowała z organizacji koncertu po tym, jak działacze partii Razem skierowali list do rektora UMCS. Domagali się w nim odwołania koncertu podkreślając, że Hungarica to grupa „radykalnie nacjonalistyczna”.
– To zespół, który w swoich utworach głosi potrzebę odzyskania przez Węgry terytorium sprzed I wojny światowej, czyli ziem należących dziś do Słowacji, Rumunii, Chorwacji, a także Polski (polska część Spiszu i Orawy) – pisali w liście.