Włosko-brytyjska AgustaWestland i czeskie Aero Vodochody to dwaj oficjalni konkurenci do zakupu lotniczego potentata ze Świdnika.
- PZL Świdnik doskonale wpisuje się w nasze plany budowy środkowo-europejskiego holdingu - twierdzi Igor Hulak, prezes Aero Vodochody. - Wspólnie nasze firmy mogą odgrywać istotną rolę w branży lotniczej.
To właśnie Czesi mogą pokrzyżować plany Agusty Westland typowanej od miesięcy na "pewniaka” tego przetargu. Włosi już kilka tygodni temu ogłosili w Świdniku swoją strategię po wygranej (Czesi zrobią to w poniedziałek w Lublinie).
- Chcemy w PZL stworzyć centrum odpowiedzialne za prace rozwojowo-badawcze dla całej naszej grupy. Obok wielkiej Brytanii i Włoch Świdnik będzie naszym głównym filarem produkcyjnym w Europie - zapowiedział Matthew Harvey, dyrektor polskiego przedstawicielstwa Agusty-Westland.
Te deklaracje nie uspokajają jednak pracowników PZL Świdnik. Martwią się, co stanie się z nimi w 2008 roku, gdy nowym właścicielem zakładu zostanie któryś z zagranicznych potentatów. - U nas pracuje 3,5 tys. ludzi. Boimy się, że pójdziemy na bruk - mówi wieloletni pracownik PZL Świdnik.
Artur Soboń, rzecznik Urzędu Miasta w Świdniku mówi, że nie wyobraża sobie innej sytuacji. - Pracownicy muszą mieć poczucie stabilności pracy i mam nadzieję, że takie gwarancje znajdą się w umowie.