Nawet na wagary nie można spokojnie pójść – skarżą się uczniowie. Zaraz się nas czepiają policjanci. Niektórzy – żeby nie natknąć się na patrol – chowają się w szatni. I siedzą w niej kilka godzin.
Na wagary lepiej nie chodzić między godz. 9 a 13. To wtedy policyjny patrol wyrusza na obchód. I ma co robić. Nie wszyscy uczniowie w tym czasie siedzą w szkole. Ci mniej wytrwali wydłużają sobie przerwy lub w ogóle rezygnują z pójścia na lekcje. Zazwyczaj uciekają z matematyki, choć zdarzają się i tacy, którzy nie mogą usiedzieć na lekcjach wf. Co wtedy robią? – Palą papierosy, czasami piją alkohol – mówi Mańko. – Zdarzają się też poważniejsze wykroczenia: niektórzy kradną, dokonują rozbojów.
Świdniccy policjanci pamiętają takich uczniów, którzy przyszli na lekcję zupełnie pijani. Mieli 2,7 promila alkoholu. Upili się blisko szkoły. Często przesiadują na placach zabaw lub na klatkach.
Ale mundurowi nie poprzestają tylko na kontroli tych miejsc. Obowiązkiem dzielnicowych jest także odwiedzanie szkół. I tam można znaleźć…wagarowiczów. – Spotkaliśmy ucznia, który w szatni przesiedział sześć godzin, byle tylko nie iść na lekcje – wspomina Mańko.
Co mogą zrobić policjanci, gdy przyłapią na gorącym uczynku uciekiniera? Powiadomić dyrektora szkoły lub pedagoga. Jeśli uczeń jest nietrzeźwy, informacja o tym trafia do Sądu Rodzinnego. Sąd jest także powiadamiany, gdy wagarowicz często opuszcza lekcje. Takie wiadomości wysyłane są również do rodziców. I tu zaczyna się problem. Rodzice rzadko reagują na list z policji. – Na 41 zawiadomień, które rozesłaliśmy do rodzin wagarowiczów, odezwała się tylko jedna mama – twierdzi policjantka.
Rodzice bronią swoich uciekających pociech. – Mówią, że powinniśmy dać sobie spokój ze ściganiem młodych i żebyśmy sobie przypomnieli, co robiliśmy jak byliśmy młodsi – opowiadają funkcjonariusze.
Dla nauczycieli wagarowicze są odwieczną zmorą. Ryszard Borowiec, dyrektor II Liceum Ogólnokształcące im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, czasami sam wybiera się na obchód wokół szkoły. – Ale krzykiem tej sprawy się nie rozwiąże – mówi. – Wystarczy, że porozmawiamy. A uczeń sam zaczyna rozumieć, że sam sobie szkodzi. Bo kto później nadrobi za niego materiał?
Tak naprawdę jednak uczniowie nic sobie nie robią z uwag policji i nauczycieli. – Wszyscy kiedyś wagarowali – mówi jeden z przyłapanych w okolicach szkoły chłopak. – Nie jestem pierwszy i nie ostatni. Za pewien czas z tego wyrosnę.