Prezes Kaczyński zarządził wielki objazd kraju przez polityków PiS. Opozycja robi to już od dawna. Tymaczasem w Prawie i Sprawiedliwości szykuje się rewolucja w lokalnych władzach.
Z kalendarza wyborczego wynika, że w 2023 roku powinny odbyć się wybory parlamentarne i samorządowe. Te drugie według wciąż nieoficjalnego scenariusza zostaną przesunięte najprawdopodobniej na wiosnę 2023 roku, bo rządzący szykują się do wydłużenia kadencji samorządów. Nie zmienia to faktu, że już trwają przymiarki do wyborczego maratonu.
Zmiany w PiS
PiS przed wyborami chce przeprowadzić reformę swoich okręgowych struktur. Teraz są one podzielone na 41 okręgów, których zasięg pokrywa się z okręgami w wyborach do Sejmu. Po zmianach okręgów ma być 94 i mają one być wzorowane na tych znanych z wyborów do Senatu.
W województwie lubelskim mamy dwa okręgi sejmowe: nr 6 i 7. W pierwszym z nich szefem jest były poseł, obecnie prezes Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych Krzysztof Michałkiewicz, a w drugim wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, który pełnomocnikiem nie zostanie na pewno. Tej funkcji nie można będzie łączyć z pełnieniem kierowniczych stanowisk w ministerstwach oraz prezydium Sejmu i Senatu.
Po zmianach okręgowych szefów PiS w Lubelskiem będzie więc sześciu zamiast dwóch obecnych. W Lublinie gra o przywództwo rozgrywa się między wspomnianym Michałkiewiczem a posłem Sylwestrem Tułajewem. W okręgu nr 14 obejmującym powiaty położone na północny-zachód od Lublina jako faworyci wymieniani do tej pory byli: starosta łukowski Dariusz Szustek oraz posłowie Sławomir Skwarek i Krzysztof Szumowski. Panów pogodzić może jednak starosta lubartowski Ewa Zybała, która według naszych ustaleń ma poparcie partyjnej centrali.
W okręgu nr 15 (powiaty lubelski, janowski, kraśnicki, Łęczyński i świdnicki) faworytem wydaje się być Michał Moskal, pochodzący z Janowa Lubelskiego szef gabinetu politycznego Jarosława Kaczyńskiego. To również kandydatura wskazana przez władze partii, choć lokalne struktury wskazały tu popieranego przez marszałka Jarosława Stawiarskiego posła Kazimierza Chomę.
W Białej Podlaskiej pełnomocnikiem może zostać poseł Dariusz Stefaniuk. W przypadku Chełma mówi się o wicemarszałku województwa Zdzisławie Szwedzie, a w Zamościu według nieoficjalnych informacji największe szanse ma poseł Tomasz Zieliński.
Są wyniki? To jedziemy!
Ostateczne słowo w sprawie nowych pełnomocników będzie należało do prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Według oficjalnej wersji wskazane przez niego osoby będą miały za zadanie zorganizowanie wyborów prezesów poszczególnych okręgów. Nieoficjalnie mówi się, że strukturami pokierują jednak co najmniej do wyborów parlamentarnych. – Po to, by nie wprowadzać więcej zamieszania i skupić się na działaniach kampanijnych – słyszymy od naszych rozmówców.
Trudno oprzeć się jednak wrażeniu, że kampania już trwa. Okazją do wzmożonej aktywności polityków PiS było ogłoszenie wyników Programu Inwestycji Samorządowych. W ubiegły poniedziałek, po opublikowaniu listy rankingowej, media społecznościowe lubelskich posłów partii rządzącej zasypały grafiki informujące o dotacjach dla samorządów z ich terenu. Sylwester Tułajew zdążył się nawet pochwalić dotacją dla wniosków złożonych przez miasto Lublin, które ostatecznie nie uzyskały akceptacji. Później naprawił swój błąd, zamieniając obrazki.
Ale opozycja także nie próżnuje. PSL kilka tygodni temu rozpoczęło cykl „zielonych niedziel”, w trakcie których rozmawia nie tylko z rolnikami, ale też m.in. z przedsiębiorcami. PO organizuje spotkania z wyborcami w całej Polsce. Docelowo ma ich być około tysiąc, a kulminacją – lipcowy kongres. Z kolei w ten weekend we Wrocławiu odbyła się Europejska Konwencja Lewicy.
Czy to już kampania wyborcza? – Zdecydowanie, choć musimy podkreślić, że nieformalna – komentuje dr hab. Agnieszka Łukasik-Turecka, politolog i medioznawcza z KUL. – Narzuca to kalendarz wyborczy. Politycy potrzebują czasu, by podać publicznie swoje tezy, a potem powtarzać je już we właściwej kampanii. Pamiętajmy też o tym, że przez obostrzenia związane z pandemią, przez długi czas nie mogli organizować spotkań bezpośrednich z wyborcami. Muszą nadrobić stracony czas, tym bardziej, że nie wiemy, co będzie jesienią i czy ograniczenia nie wrócą.
Ekspertka przyznaje także, że rządzący mają spory atut. – W kampanii wyborczej opcja rządząca zawsze ma pewną premię. Trudno oddzielić działania kampanijne od tych związanych ze sprawowaniem władzy. Politycy doskonale o tym wiedzą i wykorzystują tę sytuację, niezależnie od tego, kto aktualnie rządzi – podsumowuje dr hab. Łukasik-Turecka.