Dla 17-letniego lublinianina był to już przedostatni weekend w cyklu ESET iSERIES
Dla kierowców walczących w komputerowej rywalizacji była to już druga wizyta na Słowacji. Poprzednia miała miejsce w maju, a Ładniak wspomina ją wyśmienicie. Zajął wówczas w drugim wyścigu wysokie 7 miejsce, co dało mu 6 pkt do klasyfikacji. Kolejne dwa dołożył później w chorwackim Grobniku i przed tym weekendem lublinianin z 8 „oczkami” plasował się na 16 pozycji. Prowadził Czech Josef Zaruba, który wyprzedzał swoich rodaków Petra Fullina i Pavla Gellnera. Najlepszy z Polaków, Bartłomiej Mirecki, był w „generalce” czwarty. – Ogólnie jestem zadowolony z moich występów. Mógłbym być wyżej w klasyfikacji generalnej, ale mój wirtualny samochód ma pewne ograniczenia, co sprawia, że nie zawsze mogę być tak szybki jakbym chciał – mówił przed wyścigiem Szymon Ładniak.
Slovakia Ring to jeden z ulubionych obiektów nastolatka z Lublina. To bardzo młody tor, którego otwarcie miało miejsce w 2010 r. Jego kształt jest zbliżony do trójkąta prostokątnego, a stawka potrafi się tam mocno rozciągać. Pomocny w tym jest fakt, że okrążenie jest stosunkowo długie i liczy blisko 6 km.
To, że słowacki tor pasuje lublinianinowi było widać od samego początku. Już w pierwszym wyścigu jechał bardzo stabilnie, choć pozwoliło mu to ukończyć rywalizację zaledwie na 15 miejscu. W drugim wyścigu było już znacznie lepiej. Ładniak dobrze wystartował i przez moment był nawet 6. Niestety, nie udało mu się dowieźć tej pozycji do mety i ostatecznie finiszował na 9 lokacie, co jest jego drugim najlepszym wynikiem w tym sezonie. Pierwszy bieg wygrał Josef Zaruba, a drugi Michal Makes.
Warto dodać, że cykle ESET iSERIES zbliża się do finiszu. Po rywalizacji na Słowacji nastąpi kolejna dwutygodniowa przerwa, po której kierowcy pojawią się na torze w czeskim Brnie, gdzie cykl zostanie zakończony.
Dla Ładniaka komputerowa rywalizacja jest znakomitą okazją do sprawdzenia formy przed startami w realnym środowisku. Ładniak ma za sobą już wiele lat spędzonych w wyścigach samochodowych. – Gokartem jeździłem już w 2012 r. To szybki sprzęt, który osiąga nawet 140 km/h. O wiele bardziej byłem jednak zainteresowany ściganiem się samochodami. Mój profesjonalny debiut przypadł na 2017 r. Startowałem wówczas na niemieckim torze Oschersleben w ramach serii KIA Lotos Race. W pierwszym wyścigu szło mi bardzo dobrze, a rywalizację skończyłem na 7 pozycji. W drugim miałem szansę nawet na podium. W pewnym momencie jednak zostałem wypchnięty i spadłem na 11 pozycję. Pamiętam uczucia, które wówczas mi towarzyszyły – załamanie, podekscytowanie i szczęście. To wszystko wówczas we mnie niesamowicie się kotłowało – wspomina z uśmiechem.
Z czasem dobre wyniki Ładniaka stały się już normą. W 2017 r. był drugi podczas zawodów Kia Lotos Race w czeskim Moście. W 2018 r. wreszcie zaczął wygrywać, tak jak miało to miejsce w Poznaniu podczas jednej z rund Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Wywalczył również brązowy medal mistrzostw Polski endurance, czyli wyścigów długodystansowych.
Coraz lepsze rezultaty sprawiły, że o nastolatku z Lublina zrobiło się głośno nie tylko w Polsce, ale również w Europie. Skutkiem tego było uzyskanie nominacji do startów w serii TCR Eastern Europe, czyli jednej z bardziej prestiżowych rywalizacji w Europie Środkowo-Wschodniej. Na razie jednak jej start z powodu epidemii koronawirusa jest wstrzymany.
Przed Szymonem Ładniakiem rysuje się jednak naprawdę ciekawa przyszłość, zwłaszcza, że ostatnio został członkiem Akademii ORLEN Team. Fakt, że paliwowy potentat dostrzegł talent młodego lublinianina, pozwala stwierdzić, że Ładniak ma olbrzymie szanse na zrobienie interesującej kariery. Młodemu lublinianina pomaga wiele innych instytucji, w tym LW Bogdanka i Urząd Marszałkowski.