Z łąk na Rusałce mają zniknąć zalegające tam góry śmieci, a miasto „przeanalizuje możliwość postawienia tam koszy”.
Niezabudowane tereny między Zamojską i Rusałką to jedno z niewielu miejsc w ścisłym centrum miasta, gdzie psy mogą swobodnie się wybiegać. Nikt też nie goni stamtąd młodych ludzi, którzy gromadzą się tam wieczorami.
Koszy na śmieci nie było tam nigdy, a teren sprzątany jest sporadycznie. W efekcie w kilku miejscach za żwirek robi tu szklana tłuczka pomieszana z kapslami od piwa. A przy betonowych murkach – świetnie sprawdzających się jako ławki – rosną coraz wyższe góry szklanych i plastikowych butelek. Po całej łące walają się opakowania po jedzeniu na wynos i plastikowe pojemniki na lód z Żabki.
– Nie ma tu nic, co mogłoby mnie interesować – komentuje bezdomny, który nieopodal spędza noce. Przyznaje, że butelki zwrotne sam by zabrał, ale urzędująca tu młodzież raczej po takie nie sięga.
Gros śmieci to szkło po wysokoprocentowych alkoholach i bezzwrotnych Perłach. Wiele z nich rozbite w drobny mak.
– Nie ma koszy, nie ma sprzątania – komentują z uśmiechem młodzi ludzie, zapytani o powiększający się śmietnik pod ich nogami.
Łąki na Rusałce to kilka hektarów terenu geodezyjnie podzielonych na 13 działek. Cztery należą do osób fizycznych, dwie do kościoła, pięć do Skarbu Państwa, a dwie są w posiadaniu gminy Lublin.
– W utrzymaniu Wydziału Zieleni i Gospodarki Komunalnej znajdują się na tym terenie dwie działki: 107 i 10/8. W ostatnim czasie nie otrzymywaliśmy zgłoszeń dotyczących zaśmiecenia tego terenu – informuje Monika Głazik z biura prasowego lubelskiego ratusza. – Prace porządkowe w obrębie tych działek są wykonywane interwencyjnie, według potrzeb lub na zgłoszenie. Wiosną tego roku wskazany teren gruntownie oczyszczono w ramach akcji sprzątania miasta.
Gdy wysłaliśmy zdjęcia, na których widać jak Rusałka wygląda 19 lipca, miasto przeprowadziło tam „wizję lokalną”.
– Po wizji lokalnej w terenie zleciliśmy wykonawcy uprzątnięcie zanieczyszczeń znajdujących się na miejskich działkach – dodaje Głazik. – Ale zalegające śmieci znajdują się również na działkach będących własnością osób prywatnych. O tym fakcie poinformowaliśmy Straż Miejską.
W takich wypadkach Straż Miejska szuka właściciela lub zarządcy terenu i stara się go zmusić do sprzątania.
A co z koszami?
– Przeanalizujemy możliwość postawienia tam koszy – obiecuje Głazik. – Teren ten będzie również objęty spacerami z mieszkańcami w ramach Planu dla Dzielnic. Będzie to okazja do rozważenia propozycji zagospodarowania tego terenu, które wybrzmią podczas wizyty w tej części miasta.