Równo pięć lat temu zniknęła z placu topola czarna. Baobab – miejsce randek i innych spotkań – został usunięty po 120 latach trwania.
Dziś też w tym miejscu jest drzewo, ale jeszcze kilka lat temu – przed przebudową placu Litewskiego – było bardziej okazałe. To był Baobab. Drzewo-miejsce. To tutaj młodzi ludzie umawiali się na randki. Jeśli ktoś chciał się z kimś spotkać, to najprościej było powiedzieć „pod Baobabem”.
Baobab nie był afrykańskim drzewem, tylko topolą czarną. Liczył sobie 120 lat. - Nie mogło mnie tutaj nie być, bo wychowywałam się przy Kościuszki i przez osiem lat przechodziłam przez pl. Litewski do szkoły podstawowej, codziennie mijałam to drzewo – mówiła nam w dniu wycinki pani Katarzyna. - Łezka w oku się kręci. Wiele wspomnień, wiele spotkań, nasz pomnik, symbol naszego miasta... przykra sprawa.
– 10 lat temu poznaliśmy się tutaj - wspominał pan Przemek.
- Dosyć przypadkowo, bo złamałam szpilkę pod tym drzewem i kolega mnie ratował – uzupełniała pani Maja.
Oboje przyszli towarzyszyć drzewu w ostatnich jego chwilach. - Bardzo szkoda, nam się wydaje, że można by było jeszcze dać mu szansę, skrócić o połowę i zostawić część zielonych gałęzi, żeby był fajnym zielonym punktem na placu - przyznała dziewczyna.
Eksperci uznali jednak, że topola stanowi zagrożenie dla otoczenia, bo jest tak osłabiona, że w każdej chwili może się przewrócić. Z tego powodu wojewódzki konserwator zabytków zezwolił na wycięcie drzewa.
Wycinka zaczęła się kilka minut po godzinie 6. Robotnicy na wysięgniku sukcesywnie odcinali od góry kolejne części drzewa po uprzednim przymocowaniu do taśm zaczepionych do dźwigu, który ładował odcinane elementy na ciężarówkę. Ostatni element załadowano po godzinie 8.40. Wyraźnie było widać, że pień jest wewnątrz mocno spróchniały.