Nawet 500 tys. złotych kary może grozić firmie, która – według konserwatora zabytków – rozebrała zbyt dużą część kamienicy przy ul. Niecałej 20. Za niecały tydzień przeprowadzona ma być wizja lokalna, potem może zapaść decyzja o karze finansowej.
– Zakres poczynionych prac rozbiórkowych jest za szeroki w stosunku do tego, co było w projekcie – potwierdza Hubert Mącik, miejski konserwator zabytków, który po naszym sygnale kontrolował plac budowy przy Niecałej 20.
Prowadzona tu inwestycja miała polegać na przebudowie kamienicy i dobudowaniu do niej nowej części. Przywrócone mają być też detale architektoniczne na elewacji od strony ul. Niecałej na podstawie projektu z początku XX w., który zachował się w Archiwum Państwowym.
Kamienica jest wpisana do gminnej ewidencji zabytków. Jest też częścią układu urbanistycznego zabytkowego centrum Lublina. Dlatego cała inwestycja musiała być uzgodniona ze służbami konserwatorskimi jeszcze przed rozpoczęciem prac budowlanych. Wpis do gminnej ewidencji zabytków skutkuje tym, że nie można przekształcać bryły budynku, można natomiast swobodnie przebudowywać wnętrze.
Tak miało być w przypadku kamienicy przy Niecałej 20, choć z drobnym wyjątkiem. – Ściana klatki schodowej miała być częściowo rozebrana ze względu na konieczność dostosowania nowej klatki do współczesnych wymagań oraz do budowy windy – mówi Mącik.
Zastrzega, że inwestor mógł rozebrać tylko fragment ściany, ale posunął się o wiele dalej. – Rozebrana została cala elewacja zachodnia.
Na przyszły tydzień wyznaczone zostały oględziny z udziałem właściciela budynku. – Po tych oględzinach zostanie wydana decyzja karna – zapowiada konserwator.
Zgodnie z przepisami winowajcy może grozić od 500 do 500 tys. zł kary. Postępowanie ma wykazać, czy można tu mówić o zawinionym działaniu i czy odpowiedzialność powinien ponieść inwestor, czy też wykonawca prac budowlanych. Po oględzinach ma również zapaść decyzja, czy o sprawie kamienicy zostanie powiadomiona także prokuratura.
Inwestorem jest Zakład Instalacji Przemysłowych i Sanitarnych Jana Pastwy. Firma na razie nie komentuje sprawy.