Sytuacja pogorzelców jest zazwyczaj identycznie tragiczna. Tu oprócz wsparcia ludzi potrzeba fachowej pomocy dla domu, w którym mieszkali. Piękny, przedwojenny gmach musi obejrzeć fachowiec, który zaproponuje jak go wyremontować. Najlepiej, żeby to zrobił gratis lub za symboliczna kwotę.
Jeszcze nie ma oficjalnej wersji przyczyny pożaru, który wybuchł 21 lutego wieczorem, w jednym z mieszkań na poddaszu budynku tworzącego osiedle przy cukrowni Wożuczyn. Dach i poddasze spaliło się całkowicie. Runął drewniany strop. W gaszeniu ognia brali udział strażacy OSP Huta Dzierążyńska, którym pomagały zastępy z Tomaszowa, Szczebrzeszyna, Bełżca, Werechań, Wożuczyna, Tyszowiec, Podhorców, Łaszczowa. Co pokazuje jak długa i trudna była akcja. Budynek nie nadaje się do użytkowania.
Miejsce na emeryturę
– To stary, przepiękny budynek. Powstał na potrzeby biura cukrowni, dobrze ponad sto lat temu. Biura z czasem zamieniono na mieszkania. Teraz było tu ich dziewięć – mówi Andrzej Oleszek, właściciel jednego z nich. – Paradoksalnie jestem w najlepszej sytuacji, bo mam gdzie mieszkać. Właśnie skończyłem remont i miałem się przeprowadzać. Trzeba było zrobić kosmetyczne poprawki w łazience i wstawić meble. Nie zdążyłem – opowiada mężczyzna, którzy wybrał ten dom z uwagi na urodę budynku i piękne położenie w sąsiedztwie parku. – Piękna okolica, niezbyt drogie mieszkanie. Takie miejsce do zamieszkania na emeryturze – dodaje pan Andrzej, który poniósł dotkliwe straty materialne. Przepadły pieniądze włożone w remont i będzie musiał wydać kolejne na następny.
– Ale najpierw musi być specjalista, który oceni stan budynku i zaprojektuje nowe rozwiązania, tak, żeby można było mieszkać. Na razie z sąsiadami sprzątamy, segregujemy odpady, żeby za odbiór było jak najtaniej. Mamy już kupca na złom, obiecał dobrą cenę, każdy grosz się liczy.
Sypialnia Tomaszowa
Cukrownia, przy której powstało osiedle została zlikwidowana, od blisko dekady nie ma po niej śladu. Jest tylko plac. I domy dawnych pracowników, którzy potworzyli wspólnoty.
– Niektórzy lokatorzy są jeszcze jakoś związani ze spółką cukrową, inni to emeryci i ich rodziny. Mieszkania, które nie były drogie kupili także ludzie, którzy nie byli związani z cukrownią. Pracują w Tomaszowie, Tyszowcach. Z domu, który ucierpiał w pożarze ewakuowano czternaście osób. Jedna czteroosobowa rodzina i dwóch panów mieszkają na kwaterze agroturystycznej, pozostali u rodzin i znajomych – wylicza Roman Miedziak, wójt gminy Rachanie na terenie której działała cukrownia i stoi spalony dom.
Gmina ze strażakami zabezpieczyła plandekami dach, bo to było najpilniejsze. Wypłacane są też pierwsze odszkodowania. Mają być kolejne, bo poszły już pisma w tej sprawie do władz wojewódzkich.
– Szacujemy, że potrzeba około miliona złotych, by spalony budynek nadawał się do zamieszkania. On ma 102 lata ale nie jest wpisany do rejestru zabytków – dodaje wójt.
– Nie bardzo mogę rozmawiać, bo cały czas sprzątamy. Nie, nie nasze mieszkanie ale w ogóle robimy porządki, przyszłyśmy z sąsiadką. Mój mąż dostał mieszkanie z cukrowni i dlatego tu mieszkam z rodziną. Czy ja wiem jak długo? 25 lat? Sąsiadka była wcześniej, to pewnie ze 30 – mówi Alicja Chudyga. Ona trafiła do bliskich, w sporej odległości od dotychczasowego zamieszkania i jak mówi, nie było jeszcze czasu by zadbała o własny kąt. I opowiada, że są sąsiedzi, którzy zostali tylko z tym, co mieli na sobie. Ona i jej rodzina zdążyli odruchowo złapać telefony i następnego dnia, po południu, po dogaszeniu weszli ze strażakami do zalanego mieszkania, wynosić co się da. Pytana czego potrzebują najbardziej mówi, że... architekta.
Co ratujemy
Oprócz pieniędzy na odbudowę potrzebny jest projekt odbudowy, bo budynek ma wartość historyczną. - Jego projektantem, tak jak i całej osady przyzakładowej, był wybitny warszawski architekt Tadeusz Zieliński. Projekt tego osiedla podawano w publikacjach o architekturze jako przykład miasta-ogrodu – mówi Barbara Typek, prezes Stowarzyszenie Miłośników Wożuczyna i Okolic. - We wrześniu 1939 r. , podczas II bitwy tomaszowskiej w pomieszczeniach budynku był szpital polowy. Trafili tu żołnierze polscy ranni na polach Falkowa koło Rachań. Na naszych oczach zniknęła cukrownia. Walą się budynki gospodarcze, projektowane, które też projektował Zieliński. Wkrótce po tej wzorcowej osadzie przyzakładowej pozostaną tylko współczesne bloki. Pomóżcie – apeluje prezes, która wspiera działania poszkodowanych lokatorów.
Potrzebna pomoc!
Zawiązał się już Komitet Społeczny „Wspólnie dla bloku nr 4”, który prowadzi zbiórkę publiczną. Środki pieniężne można wpłacać na konto 25 9639 1048 3005 4802 3193 0001, tytułem: dla pogorzelców z Wożuczyn Cukrowni.