Inwestycja w Małaszewiczach łapie jeszcze poważniejszy poślizg, a sejmik województwa lubelskiego po raz drugi przyjmuje stanowisko w tej sprawie. Na razie wiadomo, że procedura przekształceń własnościowych spółki Cargotor przeciągnie się do końca lipca.
Od tego zależy finansowanie przebudowy portu w Małaszewiczach. Ta wyceniania na 3,4 mld zł inwestycja, o której mowa już od wielu lat, ma zwiększyć potencjał przeładunkowy portu z 16 par pociągów odprawianych dziennie do 35 par. Poza tym do Polski będą mogły wjeżdżać większe składy, o długości nawet powyżej tysiąca metrów. Obecnie ten limit to 750 metrów. W dużej mierze chodzi o transport towarów w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku z Chin.
W lipcu ubiegłego roku radni sejmiku z „troski” o los tej inwestycji przyjęli stanowisko skierowane do rządu. Pytali międy innymi o szczegółowy harmonogram tego „największego przedsięwzięcia w Polsce wschodniej”. W grudniu kolejowe spółki podpisały aneks do listu intencyjnego, na mocy którego przejęcie przez PKP PLK spółki Cargotor ma nastąpić do 31 lipca 2025 roku, a to oznacza półtoraroczne opóźnienie.
W kwietniu 2024 roku do wojewody lubelskiego wpłynął już co prawda dziennik budowy przebudowy Małaszewicz. Jednak dopiero po przekształceniach własnościowych będą mogły ruszyć prace.
– Analizujemy, jak wyglądał ruch i przeładunki w tym rejonie w ostatnich latach. Musimy rozważyć, czy tak gigantyczna skala inwestycji w obecnych uwarunkowaniach geopolitycznych jest w pełni uzasadniona w porównaniu do innych lokalizacji na sieci kolejowej, w których występują wąskie gardła blokujące przewoźników towarowych – tłumaczył w ubiegłym roku Piotr Wyborski, prezes zarządu PKP PLK.
Na ostatniej sesji sejmiku radni postanowili po raz drugi „wyrazić swój głęboki niepokój w związku z opóźnieniami w realizacji projektu” w postaci stanowiska.
– Taka inwestycja, która w ciągu 10 lat może przynieść budżetowi państwa 50 mld złotych powinna być realizowana bez zbędnej zwłoki - stwierdził obecny na sesji senator Grzegorz Bierecki (PiS). – W lipcu obiecywano nam, że przejęcie spółki kolejowej nastąpi do końca 2024 roku. Tracimy konkretne pieniądze. Obawiam się, że projekt będzie odsuwany o kolejne lata przez obecny rząd.
Zdaniem Biereckiego skorzystają z tego porty przeładunkowe przy Morzu Północnym, na przykład Hamburg. Europosłanka Marta Wcisło (Koalicja Obywatelska) wytknęła bezczynność poprzednich władz: – Przez 8 lat zaniechano pewnych działań. A obecnie są opóźnienia, bo są aktualizowane wyceny i dokumenty. Ta inwestycja nie jest zagrożona - zapewnia Wcisło.
Jednak niektórzy radni odebrali stanowisko jako polityczną grę: – Mam wrażenie, że mamy dzień świstaka, bo dyskusję toczyliśmy już w lipcu. Zejdźmy z robienia polityki na kwestie merytoryczne. W moim odczuciu to próba znalezienia haczyka, by udowodnić, że obecny rząd jest opieszały. A te problemy to wypadkowa poprzednich rządów - wytknął radny Paweł Kurek z Trzeciej Drogi.
W ocenie radnego Lecha Sprawki (PiS) opóźnienia są niepokojące: – Bo możemy stracić niepowtarzalną szansę. Inne państwa są zainteresowane uruchomieniem alternatywnych szlaków handlowych - zauważył. Mowa m.in. o Turcji.
Marszałek Jarosław Stawiarski (PiS) podkreśla, że stanowisko podyktowane jest, podobnie jak te poprzednie, troską o los inwestycji. – To jest gospodarczy samograj, dlatego się troszczymy.
Wiadomo, że aktualizacja wyceny spółki Cargotor właśnie się zakończyła. – Potrzebna była też aktualizacja dokumentacji, bo tego wymagało badanie due diligince. Ale wciąż jeszcze chodzi o kwestię aportową, a to proces, który trwa – tłumaczy Marek Słomka, prezes Cargotoru. - Wniosek aportowy musi zaakceptować ministerstwo.
A strona chińska nieprzerwanie kibicuje Polsce. – Handel między Chinami a Polską wzrósł o 7 proc. w ostatnich latach. To połączenie kolejowe ma swoje znaczenie i jest przyszłością dla naszej współpracy - zaznaczył na sesji sejmiku Xu Xiaofeng z Ambasady Chińskiej Republiki Ludowej w Polsce. – Przywiązujemy dużą wagę do tej trasy, bo to Jedwabny Szlak zapewnia stabilność łańcuchów dostaw między Chinami a Europą.
Stanowisko sejmiku ma trafić do premiera Donalda Tuska i ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka.
Unia Europejska już dwukrotnie odmówiła Polsce dofinansowania tego projektu m.in. z uwagi „na napiętą sytuację za wschodnią granicą”. W 2021 roku przychód z ceł i podatków w oddziale celnym Małaszewicze przekroczył 6,4 miliardów złotych, a w 2022 roku 8,6 miliarda złotych.