Ślady ostrego hamowania i krwi na jezdni, a obok męski but i telefon - na taki widok natknęli się strażnicy graniczni. Natychmiast zaalarmowali policję. Zagadkę udało się rozwiązać dość szybko.
Było ok. godz. 6 rano w sobotę, gdy pogranicznicy przejeżdżali przez Rzeczycę w gminie Ulhówek. Zaniepokoiło ich to, co zobaczyli na drodze: ślady hamowania pojazdu oraz krew, a w pobliżu jeszcze męski but, telefon komórkowy oraz części karoserii samochodowej.
Nie było tam ani żadnego samochodu, ani człowieka. Mundurowi zaalarmowali komendę policji w Tomaszowie Lubelskim. Na miejsce skierowano patrol, a wyjaśnieniem sytuacji zajęli się tomaszowscy kryminalni, a także funkcjonariusze z posterunków w Łaszczowie i Ulhówku.
Co ustalili? Że doszło do wypadku, ale nikt w nim nie zginął, asprawca i ofiara dobrze się znali, a z miejsca zdarzenia też odjechali wspólnie.
- W nocy czterech mężczyzn spożywało razem alkohol. W pewnym momencie pomiędzy dwoma z nich wywiązała się sprzeczka. Jeden z uczestników imprezy, 39-latek, około godz. 4 postanowił pieszo wracać domu. Nie doszedł jednak do celu, bo nagle został potrącony przez kierującego Fordem kolegę z którym wczesniej pił alkohol. W wyniku uderzenia 39-latek wpadł do środka pojazdu przez przednią szybę - relacjonuje mł. asp. Aneta Brzykcy z tomaszowskiej policji.
Opowiada również, że gdy poszkodowany odzyskał świadomość, siedział na przednim siedzeniu, a samochód znajdował się w garażu 37-latka, który kontynuował spożywanie trunków.
- 39-latek trafił do szpitala z obrażeniami. Na szczęście nie odniósł poważnych obrażeń ciała. Policjanci zatrzymali 37-latka, a jego samochód odholowany został na parking strzeżony. Od mężczyzny została również pobrana krew do badań - podsumowuje Brzykcy.