Spadła liczba gospodarstw w Lubelskiem, ale jednocześnie wzrosła ich średnia powierzchnia – wynika z ostatecznych wyników Powszechnego Spisu Rolnego z 2020 r. W regionie rolnicy sieją więcej rzepaku, ze względu na jego wysoką ceną. Mniej hodują za to trzody chlewnej, na którą niekorzystny wpływ miała groźna choroba.
W 2020 roku Powszechny Spis Rolny w Lubelskiem obejmował ponad 193 tys. gospodarstw. Dane zebrano z ponad 98 proc. z nich.
– W porównaniu do spisu z 2010 roku najważniejsza zmiana to zwiększenie powierzchni przeciętnego gospodarstwa o 1,3 ha, przy czym należy zaznaczyć, że w Lubelskiem rolnictwo jest nadal bardzo rozdrobnione, bo większość gospodarstw ma powierzchnię od 3 do 5 ha, a te wielkoobszarowe, powyżej 100 ha, stanowią niewielki procent – komentuje Sławomir Dziaduch, kierownik Lubelskiego Ośrodka Badań Regionalnych Urzędu Statystycznego w Lublinie.
Kolejną istotną zmianą jest zmniejszenie liczby gospodarstw specjalizujących się w produkcji zwierzęcej na rzecz tych nastawionych na produkcję roślinną. – Mogło mieć na to wpływ pogorszenie opłacalności hodowli zwierząt – ocenia kierownik. – Należy zwrócić również uwagę, że od kilkunastu lat, a mamy tego potwierdzenie w ostatnim spisie, zmniejsza się powierzchnia upraw ziemniaków i to dość istotnie, w porównaniu ze spisem sprzed 12 lat zmniejszyła się aż o ponad 50 proc., co ma związek ze zmianą sposobu karmienia zwierząt z ziemniaków na rzecz zbóż i produktów pochodnych.
Lubelscy rolnicy zdecydowanie postawili za to na rzepak i rzepik. Nasz region zajmuje pod tym względem pierwsze miejsce w kraju, z udziałem 13,1 proc., gdy w 2010 r. był na 9. miejscu z udziałem 4,7 proc.
– To jest naturalny trend związany z rosnącą opłacalnością – komentuje Juliusz Młodecki, prezes Krajowego Zrzeszenia Producentów Rzepaku i Roślin Białkowych. – Zwłaszcza teraz kiedy ceny są historycznie wysokie (nawet do 4 tys. zł za tonę, co odbija się automatycznie na cenie oleju rzepakowego na półkach w sklepach – red.).
Z kolei pod względem powierzchni zasiewów zbóż ogółem województwo lubelskie zajęło 3. miejsce w Polsce z udziałem odpowiednio 9,9 proc. i 10,9 proc. Podobnie jest jeśli chodzi o powierzchnię upraw buraków cukrowych (3. miejsce w kraju), z udziałem 14,5 proc.
Wyniku najnowszego spisu rolnego pokazują, że zmniejszyło się pogłowie krów (o 27,4 proc.), kur niosek (o 31,3 proc.) i loch (o 64,4 proc.).
– Z całą pewnością w gospodarstwach na terenie naszej gminy zmniejszyła się liczba świń, ale przede wszystkim zmniejszyła się liczba gospodarstw zajmujących się produkcja trzody chlewnej – przyznaje Dariusz Łobejko, wójt gminy Jabłoń (powiat parczewski). – Jest to związane z afrykańskim pomorem świń (ASF). Nie wszyscy rolnicy zajmujący się hodowlą trzody chlewnej byli w stanie spełnić wymogi związane z bioasekuracją. Niektórzy likwidowali produkcję. Zaś rolnicy, w których gospodarstwach odnotowano ognisko ASF, do dziś nie wrócili do skali produkcji sprzed pojawiania się tej choroby w ich stadzie.
– To ekonomia skłania rolników do rezygnacji z hodowli trzody chlewnej. Chodzi przede wszystkim o koszty związane z bioasekuracją. Poza tym świnie z gospodarstw ze stref ASF były odbierane od rolników w dużo niższych cenach – przyznaje Sylwester Dzyr, prezes Spółdzielni Producentów Trzody Chlewnej „Bekon Plus” z siedzibą w Gęsi. – Co prawda było wyrównanie z budżetu państwa, ale te dopłaty pozwoliły przetrwać dużym gospodarstwom. Mniejsze, które utrzymywały do 100 sztuk świń, zamykały hodowlę. Niektóre z nich przebranżowiły się na produkcję bydła mięsnego.
Na wieś coraz mocniej wkracza tez mechanizacja. – Rolnicy w województwie lubelskiem kupili ogółem 2164 ciągników z dofinansowaniem z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich 2014-2020. A unijne wsparcie udzielone za pośrednictwem Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wyniosło łącznie ok. 615 mln zł – podlicza Krzysztof Gałaszkiewicz, dyrektor Lubelskiego Oddziału Regionalnego ARiMR. – Najwięcej nowych ciągników kupili rolnicy z powiatów: lubelskiego – 195, bialskiego – 186, zamojskiego – 160, a także niewielkiego powiatu hrubieszowskiego – 155.
Dla Dziennika
dr Zbigniew Floriańczyk, Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej w Warszawie
Przemiany, które zaszły między spisami, mają charakter uniwersalny i wynikają z ogólnej tendencji zwiększania dochodów z gospodarstwa rolnego na drodze specjalizacji i zwiększania skali produkcji. Równolegle zwiększały się możliwości podjęcia pracy zarobkowej i rezygnacji z osobistego prowadzenia gospodarstwa rolnego o potencjale nie pozwalającym na uzyskanie satysfakcjonujących dochodów. W efekcie obserwujemy zmniejszenie liczby gospodarstw rolnych przy zwiększeniu ich powierzchni. Podobnie mniejsza liczba gospodarstw z produkcją zwierzęcą jest stymulowana wręcz brakiem opłacalności chowu zwierząt przy małej skali produkcji. Badania prowadzone w naszym Instytucie wskazują, że procesy te będą przybierały na sile.