Polskie drogi należą do najbardziej niebezpiecznych w Europie. Ich użytkownicy są trzykrotnie bardziej narażeni na śmierć niż osoby przemieszczające się po Norwegii lub Szwecji. Tak ponure wnioski płyną z najnowszego sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli.
W ostatnim dziesięcioleciu w wypadkach drogowych życie traciło w naszym kraju średnio osiem osób dziennie. – Co roku na polskich drogach ginie blisko 3 tys. osób, rannych zostaje około 30 tys. osób, a straty spowodowane wypadkami szacowane są na ponad 56 mld zł rocznie – informuje Najwyższa Izba Kontroli. Według NIK w Polsce brak „kompleksowej i systemowej wizji polityki państwa ukierunkowanej na przeciwdziałanie zagrożeniom w ruchu drogowym”. Rozmaitym deklaracjom nie towarzyszą wystarczające działania.
Lista błędów
Izba krytykuje m.in. małą skuteczność egzekwowania prawa, w tym surowości i nieuchronności kary. Mandaty, jak twierdzi NIK, są u nas niezbyt dotkliwe. Gdy w 2003 r. wprowadzano taryfikator, maksymalna dozwolona wartość mandatu wynosiła 63 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę. Obecnie to już tylko 18 proc. płacy minimalnej.
Zbyt szybka jazda przeważnie uchodzi u nas na sucho, czemu sprzyja brak fotoradarów. W Polsce na koniec roku 2020 zainstalowanych było tylko 485 urządzeń pomiarowych, co daje około 1,6 urządzenia na 1 tys. kilometrów kwadratowych kraju. Tymczasem w Belgii na taką samą powierzchnię przypada 37 urządzeń, a w Niemczech 10.
Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli fotoradarów powinno być więcej, przy drogach należy stawiać maszty ze skrzynkami na urządzenia rejestrujące, które byłyby tam umieszczane raz na jakiś czas. Według NIK zasadne jest zniesienie w pewnych sytuacjach (np. w obszarze zabudowanym) obowiązku stawiania znaków informujących o automatycznej kontroli prędkości. Izba wnioskuje również o możliwość rejestrowania przekroczeń prędkości przez inteligentne systemy transportowe.
Policja
Według Najwyższej Izby Kontroli policja zbyt dużą wagę przykłada do karania pieszych, chociaż większość wypadków z ich udziałem nie była ich winą. – Piesi w sposób nieproporcjonalnie wysoki w stosunku do zagrożenia, które powodowali, objęci byli działaniami represyjnymi ze strony policji – czytamy w sprawozdaniu NIK.
Do służby na drogach wciąż kierowani są policjanci, którzy nie przeszli odpowiedniego przeszkolenia (w skali kraju to jedna trzecia funkcjonariuszy drogówki). Policja posługiwała się też alkomatami, które nie zostały poddane obowiązkowemu kalibrowaniu lub wzorcowaniu. – Mogło to mieć negatywny wpływ na wyniki pomiarów, a w przypadku urządzeń wykorzystywanych do celów dowodowych na ważność pomiaru – twierdzi Izba.
W Polsce szwankuje też nadzór nad szkoleniem i sprawdzaniem umiejętności kierowców. – Wystąpiły przypadki przeprowadzania egzaminów przez egzaminatorów, którzy nie spełniali wymagań dotyczących posiadania orzeczeń lekarskich i psychologicznych – pisze NIK w swym raporcie. Ma również zastrzeżenia do nadzoru nad badaniem stanu technicznego pojazdów. – Na stanowiskach diagnosty mogły pracować osoby, które nie uczestniczyły w okresowych kursach doszkalających lub były skazane za przestępstwa przeciw wiarygodności dokumentów.
Polskie drogi
Stan szos, co nikogo nie zdziwi, raczej nie zachwyca. Nawet w sieci dróg krajowych zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad aż 40 proc. było pod koniec 2020 r. „w stanie złym lub niezadowalającym”. – Dużo gorsza sytuacja panuje na trasach niższych kategorii, które stanowiły ponad 95 proc. całości dróg publicznych w Polsce – zauważa NIK. Nie podaje jednak liczb obrazujących tę mizerię, bo brakuje baz danych. – Pomimo, że każdy samorząd powinien posiadać takie dane z terenu, którym administruje, to nie ma możliwości ich prostego zebrania i porównania, a tym samym utrudnione może być chociażby oszacowanie potrzeb finansowych na niezbędne prace remontowe.
Izba wzięła pod lupę również mosty i przepusty. Także tutaj jest źle. – Bardzo duża część skontrolowanych obiektów, za które odpowiadały jednostki samorządowe, była w stanie niepokojącym, niedostatecznym lub przedawaryjnym. Szczególnie zła sytuacja miała miejsce w przypadku zarządców na szczeblu powiatowym, gdzie żaden skontrolowany obiekt tego typu nie osiągnął stanu zadowalającego.
Poza tym oznakowanie polskich dróg w wielu miejscach jest niezgodne z przepisami. Co czwarte sprawdzone przejście dla pieszych jest oznakowane niezgodnie z zatwierdzonym projektem organizacji ruchu.
Problemem jest także to, że Polacy niewiele wiedzą o udzielaniu pierwszej pomocy: 67 proc. mówi, że umie to robić, ale tylko 19 proc. jest tego pewnych. Poza tym zespoły ratownictwa medycznego mają kłopoty z dotarciem na miejsce wypadku (NIK upomina się o rozbudowę Lotniczego Pogotowia Ratunkowego), brakuje też kompleksowej pomocy ofiarom w leczeniu i rehabilitacji.
Megaraport
NIK nie po raz pierwszy bije na alarm, obszerny raport sporządziła również siedem lat temu, ale zawarte w nim zalecenia niekoniecznie doczekały się realizacji. Przykładem jest chociażby wniosek, że należy połączyć policję i Inspekcję Transportu Drogowego. – Zaawansowane prace w tym kierunku zostały zaniechane bez wskazania przyczyn – zauważa NIK.
W Polsce, jak ocenia NIK, brak jednej instytucji, która całościowo odpowiadałaby za bezpieczeństwo na drogach, bo dziś odpowiedzialność jest mocno rozproszona, zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym. Izba oczekuje stworzenia nowej instytucji, umocowanej ustawowo.