Uczniowie źle znoszą zdalne nauczanie i potrzebują pomocy psychologów, ale z niej nie korzystają – wynika z raportu nastolatków, którzy zbadali problem w ramach prowadzonego przez siebie projektu Szkoła 2.0.
Julian Wąsek i Maja Reda, para 18-latków rozpoczęła inicjatywę Szkoła 2.0., której zadaniem ma być poprawa stanu polskiej edukacji. Zaczęli od przygotowania raportu o stanie zdrowia psychicznego uczniów w trakcie zdalnych lekcji. Anonimowe ankiety wypełniło ponad 20 tys. nastolatków, w tym także mieszkańcy Lublina i województwa lubelskiego. Wyniki są porażające.
Blisko 40 proc. uczniów przyznaje, że ich samopoczucie w trakcie zdalnego nauczania zmieniło się na gorsze. Izolację najgorzej znoszą najstarsi uczniowie, którzy traktują e-lekcje jako odebranie im czasu, który nigdy już nie wróci.
- Osoby z rocznika 2003 i 2004 przez pierwsze 2 lata liceum nie pojechały na żadną wycieczkę kilkudniową, a przypomnijmy, że rocznik 2003 jest ostatnim rocznikiem w trzyletnim liceum – podkreślają autorzy opracowania
Najbardziej przeszkadza ograniczony kontakt lub brak kontaktu z rówieśnikami (36,68 proc. badanych), obciążenie nauką (25,37 proc.) oraz nie posiadanie wystarczających warunków do nauki zdalnej (10,75 proc.). Na stan psychiczny uczniów negatywnie z rzadka tylko wpływa strach przed zarażeniem (2,22 proc.)
- Dodatkowo coraz większy stres wywołują odpowiedzi ustne, kartkówki czy sprawdziany, ponieważ nauczyciele często oskarżają o niesamodzielną pracę, mimo braku dowodów. Strach wywołują również myśli o egzaminie ósmoklasisty, maturze oraz innych testach, do których uczennice i uczniowie będą podchodzić w najbliższym czasie. Młodzieży brakuje motywacji do nauki, wiele osób czuje, że stanęło w miejscu i nie może ruszyć do przodu – wynika z uczniowskich ankiet.
- Czytając raport warto mieć z tyłu głowy, że za wszystkimi tymi liczbami kryją się ludzie, kryją się dzieci i kryje się młodzież, która faktycznie ma duży problem, a jak widać w rozdziale dotyczącym jakości pomocy ze strony szkoły, niestety zostaje bardzo często z tym problemem sama – podkreśla Julian Wąsek.
Dodaje, że coraz więcej uczniów i uczennic w polskich szkołach boryka się z problemami, które są na tyle poważne, że potrzebują skonsultować się ze specjalistami – psychologami i psychiatrami. Ale ponad 8 proc. uczniów i blisko 17 proc. uczennic wskazało, że potrzebowało pomocy i z niej nie skorzystało. Dlaczego?
- Wstyd i piętnowanie korzystania z pomocy. Wielokrotnie w odpowiedziach otwartych docierały do nas sygnały, że korzystanie z pomocy psychologicznej jest wstydliwe, że takie osoby są potem wytykane palcami, że są z tego powodu wyśmiewane. Niestety obserwujemy ciągłą degradację problemów psychicznych i nietraktowanie zaburzeń związanych ze zdrowiem psychicznym poważnie – dodaje Wąsek.
- Uczniowie lub ich rodzice, którzy widzą że dzieci mają problemy powinny zgłosić się do ich wychowawcy. Nie trzeba znać żadnych procedur lub wypełniać żadnych dokumentów – podkreśla Jolanta Misiak, rzeczniczka prasowa lubelskiego Kuratorium Oświaty. –Wychowawcy są pierwszą osobą do kontaktu. To oni muszą pokierować dziecko do szkolnego psychologa lub pedagoga, który jest w wielu szkołach. Mogą też ułatwić kontakt z Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną, do której konkretna szkoła jest przypisana.
Misiak dodaje, że takich konsultacji nie powinno się unikac. - Od tego są specjaliści żeby diagnozowac źródło problemu oraz prowadzić dalsze postępowanie – dodaje Misiak.