W weekend uruchomiono tzw. zakładowy punkt szczepień przeciwko COVID-19 w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Skorzystali z niego nie tylko pracownicy – których większość zaszczepiła się już wcześniej w ramach szczepień nauczycieli akademickich – ale głównie studenci.
Punkt został zlokalizowany w Centrum Kultury Fizycznej przy ul. Langiewicza. Chętnych do udziału w szczepieniu było ponad półtora tysiąca osób, które wcześniej wypełniły specjalny formularz. Znaczną część osób spośród tak licznego grona stanowili studenci pochodzący z Ukrainy oraz Białorusi. Łącznie jest to kilkaset osób – informowała jeszcze przed rozpoczęciem akcji uczelnia. Uniwersytet w tym roku organizował już szczepienia swoich pracowników w ramach puli przeznaczonej dla nauczycieli akademickich. Wtedy zgłosiło się 1226 osób, co stanowiło 67 proc. uprawnionych.
Zakłady pracy już nie mają tylu chętnych
Z możliwości utworzenia tzw. zakładowych punktów szczepień chciały skorzystać też inne duże zakłady pracy z naszego regionu. W maju, kiedy rząd ogłosił takie plany, akces zgłosiły m.in. Grupa Azoty Puławy czy Lubelski Węgiel „Bogdanka”.
– Zrezygnowaliśmy z utworzenia zakładowego punktu szczepień, bo w tym momencie nie ma to sensu ze względu na znikomą liczbę chętnych pracowników. Kto chciał się zaszczepić, to już z tego skorzystał – tłumaczy Dorota Choma, rzeczniczka „Bogdanki”. Dodaje: – Nasi pracownicy już wcześniej byli kierowani na szczepienia w punkcie przy szpitalu w Łęcznej. Ponadto, tydzień temu w sobotę został tam zorganizowany specjalny dzień szczepień dla naszych pracowników. Skorzystało z tego wówczas 160 osób. W tym momencie zostali pojedynczy chętni.
Jak zaznacza rzeczniczka, w maju kiedy rząd planował uruchomienie szczepień w zakładach pracy, w „Bogdance” chętnych było ok. 1500 osób. – Gdyby zakładowe punkty zostały uruchomione jeszcze w maju to sytuacja byłaby inna. Przypuszczamy, że większość z pracowników, którzy w maju deklarowali udział w szczepieniach, już to zrobiły – dodaje Choma.
Podobnie sytuacja wygląda w puławskich Azotach. Tam zainteresowani pracownicy mogą korzystać ze szczepień w miejscowym szpitalu.
– Zależało nam na tym, żeby ten zakład był jak najlepiej zabezpieczony, bo gdyby pojawiło się tam większe ognisko, moglibyśmy mieć też trudną sytuację w szpitalu. W związku z tym jak tylko pojawiły się rządowe plany uruchomienia szczepień w punktach zakładowych, przygotowaliśmy plan takich szczepień. Termin ich uruchomienia zaczął się jednak przesuwać, więc nie czekając na to, zaczęliśmy systematycznie zapraszać pracowników, którzy zadeklarowali udział w szczepieniach i kwalifikowali się do nich – mówi Piotr Rybak, dyrektor szpitala w Puławach.