Podlasie prowadziło do przerwy na wyjeździe z Wieczystą 1:0. Goście mają czego żałować, bo wypracowali sobie jeszcze dwie świetne sytuacje i wynik mógł być dużo wyższy. Po pięciu minutach drugiej połowy nie tylko było już 1:1, ale bialczanie grali już w dziesiątkę. I chociaż walczyli do ostatnich sekund, to ostatecznie przegrali 2:3.
Piłkarze obu ekip musieli toczyć twardy bój w bardzo ciężkich warunkach, przy mocno padającym śniegu i silnym wietrze. Zawody rozpoczęły się od mocnego uderzenia podopiecznych Artura Renkowskiego. Po przechwycie na środku boiska świetne, prostopadłe podanie w pole karne posłał Jarosław Kosieradzki. Wiktor Niewiarowski wpadł w szesnastkę i uderzył do siatki na 0:1.
Wielki faworyt z Krakowa był w szoku, a w ósmej minucie powinien przegrywać 0:2. Podlasie wysoko podeszło do rywali, a po złym wybiciu do przodu kolejny raz bardzo dobrą, prostopadłą piłkę zagrał Dawid Nojszewski. Sam na sam z bramkarzem znalazł się Damian Lepiarz, ale uderzył prosto w golkipera Wieczystej.
W kolejnych minutach gospodarze opanowali sytuację na boisku i przejęli inicjatywę. Niewiele jednak z tego wynikało. A w 20 minucie kolejną, stuprocentową sytuację wypracowali sobie przyjezdni. Po wybiciu Piotra Misztala futbolówka minęła całą linię obrony gospodarzy. Zza pleców defensorów wyskoczył Lepiarz i ponownie stanął oko w oko z bramkarzem. Antoni Mikułko znowu uratował swój zespół od straty gola. Przy lepszej skuteczności w tym momencie mogło już być 0:3.
Przed przerwą miejscowi mieli tak naprawdę jedną, naprawdę dobrą sytuację. Maciej Twarowski minął już w narożniku szesnastki Misztala, ale nie zdołał nawet uderzyć w kierunku bramki, bo piłkę zabrał mu Filip Arak. I do przerwy pachniało niespodzianką. Niestety, szybko po zmianie stron podopieczni trenera Renkowskiego przekonali się, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Wystarczyło dosłownie… 10 sekund i po centrze z lewego skrzydła ręką w swoim polu karnym zagrał Arkadiusz Kot. Werdykt? Mimo protestów gości rzut karny, którego na gola zamienił Manuel Torres. 180 sekund później Podlasie dostało kolejny, mocny cios. Arak zatrzymał nieprzepisowo kontrę rywali i obejrzał za to przewinienie „żółtko”. Tak się składa, że to było jego drugie upomnienie, więc przyjezdni od 49 minuty musieli grać w dziesiątkę.
Mecz wyglądał od tej pory dokładnie tak, jak wszyscy się spodziewali. Wieczysta atakowała, a ekipa z Białej Podlaskiej broniła korzystnego wyniku. W 63 minucie Marcin Pigiel zagrał ręką w szesnastce i sędzia przyznał miejscowym drugiego karnego. Torres spróbował „Panenki” i miał sporo szczęścia, bo piłka odbiła się od poprzeczki i dopiero wylądowała w siatce. W 77 minucie wydawało się, że jest po zawodach, bo Karol Danielak strzelił na 3:1.
W końcówce Podlasie wcale jednak nie rezygnowało. Rezerwowy Adrian Wnuk po strzale głową zaliczył kontaktowe trafienie. Biało-zieloni w czwartej i piątej minucie doliczonego czasu gry byli jeszcze w polu karnym przeciwnika, ale ich strzały były blokowane. Efekt? Wszystkie punkty zostały w Krakowie.
Wieczysta Kraków – Podlasie Biała Podlaska 3:2 (0:1)
Bramki: Torres (47, 64-obie z karnych), Danielak (77) – Niewiarowski (2), Wnuk (86).
Wieczysta: Mikułko – Klimczak (46 Kumah), Bujak, Pałaszewski (46 Misiak), Favorov, Pietras, Danielak, Torres, Majewski, Asmelash (70 Bąk), Twarowski (36 Hebel).
Podlasie: Misztal – Nojszewski, Kot, Arak, Pigiel, Podstolak, Kozłowski, Bahonko, Kosieradzki (68 Wojczuk), Niewiarowski, Lepiarz (78 Wnuk).
Czerwona kartka: Arak (Podlasie, 49 min, za drugą żółtą).