Nie było czym oddychać – opowiada jeden z naszych Czytelników, który w poniedziałek zatrzasnął się w windzie. Pracownicy zakładu dźwigowego zalecają w takiej sytuacji spokój i cierpliwość. Pomoc najczęściej dociera w ciągu 20 minut.
Poważne awarie dźwigów osobowych nie zdarzają się często, ale jeśli już do tego dojdzie, uwięzieni często obawiają się najgorszego. W ostatni poniedziałek w windzie pomiędzy piętrami w jednym z wieżowców przy ul. Wojska Polskiego w Puławach utknął pan Jerzy.
– Wracałem z miasta do domu. Sąsiad wysiadł na siódmym, a ja zostałem sam. Winda ruszyła w górę, a po chwili, pomiędzy ósmym i dziewiątym piętrem zatrzymała się. Włączyłem dzwonek, ale okazało się, że słychać go tylko w windzie. Dobrze, że miałem przy sobie telefon, zadzwoniłem do ślubnej, żeby wezwała pomoc. Panowie powiedzieli, że zaraz przyjadą, ale mnie ogarnął strach – opowiada nasz Czytelnik. – Z natury nie jestem strachliwy, ale zauważyłem, że wentylator wydmuchuje powietrze z kabiny. Tego powietrza było więc coraz mniej. Gdyby przyjechali po mnie pięć minut później, mógłbym już nie żyć. Zastanawiam się nad wniesieniem o odszkodowanie za to wszystko, co przeżyłem.
– W takich przypadkach działają emocje, odczuwamy strach, stąd do głowy mogą przychodzić różne, czarne myśli. Dlatego warto zachować spokój, zadzwonić na podany w kabinie numer pogotowia dźwigowego i czekać na pomoc. Zapewniam, że powietrza nikomu nie zabraknie – mówi Waldemar Miazga, kierownik osiedla.
Podobnego zdania są pracownicy zakładu dźwigowego. – Awarie w Puławach zdarzają się sporadycznie, a jeśli już do nich dojdzie, winni bywają sami mieszkańcy. Młodzież potrafi skakać, co uruchamia automatyczną blokadę. Nie brakuje także roztargnionych, którzy w nowych windach przypadkiem naciskają przycisk alarmu, który nas wzywa. Nie raz zdarzało mi się przyjeżdżać pod dany adres nawet o pierwszej w nocy i nikogo nie zastać – mówi nam specjalista od wind, który poprosił o anonimowość.
Jak tłumaczy, tlenu w kabinie, mimo działającego wywietrznika, nie powinno brakować. – Kabiny nie są zupełnie szczelne, powietrza na pewno wystarczy. Poza tym, w Puławach dojeżdżamy najczęściej w ciągu 15-20 minut.