Po wygranej w derbach z Motorem piłkarzy Mariusza Pawlaka czeka kolejny mecz z rywalem ze strefy barażowej. W sobotę Wisła Grupa Azoty zmierzy się w Kaliszu z tamtejszym KKS (godz. 17), który obecnie wyprzedza ich o dwa „oczka”.
Duma Powiśla w tym roku nie wygrała jeszcze dwóch meczów z rzędu. Jeżeli w końcówce rundy nie złapie w końcu formy, to raczej będzie mogła zapomnieć o czołowej szóstce. W końcu Adrian Paluchowski i spółka muszą jeszcze zagrać nie tylko z KKS, ale i innymi, czołowymi zespołami ligi: Stomilem Olsztyn, a także Zniczem Pruszków.
Trudno jednak o lepszy zastrzyk optymizmu niż pokonanie najlepszego drugoligowca na wiosnę, czyli Motoru. Tym bardziej, w derbach. – Po takim meczu z lokalnym rywalem, udanym w naszym wykonaniu, tym bardziej chce się wrócić do gry. A zmierzymy się przecież na dobrym boisku, z dobrym zespołem. Skupiamy się na swojej pracy, aż do piątku. Chcemy zagrać dobre spotkanie, a w tej lidze powtarzalność jest najważniejsza. Nie wygraliśmy jeszcze dwóch spotkań z rzędu, ale na Kalisz szykujemy się przede wszystkim z wiarą – zapowiada Mariusz Pawlak.
Szkoleniowiec przyznał po ostatnim spotkaniu, że jego drużyna okupiła wygraną poważnymi kontuzjami. Mateusz Klichowicz opuścił boisko po kwadransie, a Dawid Retlewski, który pojawił się na murawie w drugiej połowie też nie był w stanie dokończyć spotkania. Urazów było więcej, ale jest szansa, że niektórzy zawodnicy wrócą do gry wcześniej. – Na razie nie wszyscy są w treningu, ale jest światełko w tunelu, że ktoś będzie gotowy nawet na sobotę. Ci, którzy są zdrowi są jednak głodni grania, dlatego nie myślimy o naszych problemach, tylko skupiamy się na dobrym przygotowaniu – zapowiada opiekun Wisły. W weekend dodatkowo pauza za kartki czeka jeszcze Macieja Konę.
KKS jeszcze do niedawna uznawany był za zespół, który gra najładniejszą piłkę w II lidze. Drużyna Bartosza Tarachulskiego ma też za sobą bardzo udaną przygodę w Pucharze Polski, gdzie odpadła dopiero na etapie półfinału, w starciu z Legią Warszawa (0:1). Po tej porażce nie potrafiła się jednak pozbierać. W lidze zanotowała trzy porażki z rzędu, a w sumie cztery kolejne mecze bez kompletu punktów. Tak się jednak składa, że ekipa z Kalisza przełamała się w dobrym stylu. W miniony weekend rozbiła na wyjeździe rezerwy Lecha Poznań aż 4:0.
– KKS był blisko finału Pucharu Polski. Szkoda, że się tam nie dostali, bo gramy tuż przed tym finałem i może byłyby wtedy jakieś roszady w składzie przeciwnika. My musimy patrzeć na siebie. Na pewno gramy z dobrym zespołem, który zasygnalizował zwyżkę formy w ostatnim spotkaniu. W tych niby nieudanych meczach po Legii grał na swoim poziomie, a te spotkania może nie były bardziej udane pod względem punktowym. KKS to monolit i drużyna, która ma dobrych młodych zawodników. Na pewno trzeba na niektórych zwrócić uwagę, ale my skupiamy się na sobie – zapewnia trener Pawlak.