Pierwszy raz odkąd trenerem Motoru jest Goncalo Feio, jego podopieczni przegrali dwa mecze z rzędu. W sobotę żółto-biało-niebiescy musieli uznać wyższość Wisły Kraków po porażce 1:4. Gospodarze popełnili kilka prostych błędów, a dodatkowo goście po analizie VAR dostali dwa karne i uniknęli czerwonej kartki. Gorąco zrobiło się w końcówce meczu, bo posypały się "czerwa".
Wystarczyły ciut ponad trzy minuty, a już Wisła pokazała sporo gry z „klepki” i indywidualną jakość. Goście oddali też dwa strzały, ale raczej tylko takie do statystyk, bo zagrożenie bramki Łukasza Budziłka było minimalne.
Szybko odpowiedział też Motor. W szóstej minucie udany pressing, wymuszona strata rywali i niewiele zabrakło, żeby Kacper Wełniak w polu karnym dopadł do piłki. Po chwili ładnie z woleja huknął Marcel Gąsior, ale prosto w bramkarza. Gospodarze wyraźnie jednak przycisnęli, a „Biała Gwiazda” znalazła się w tarapatach, bo miała problem, żeby wyjść spod swojej bramki. W dziewiątej minucie piłkę na 16 metrze miał Bartosz Wolski, ale Alvaro Rotan odbił to uderzenie ręką.
Motor naciskał i trzeba przyznać, że pachniało golem. Wydawało się, że w 11 minucie ten w końcu padnie, ale dla przyjezdnych. Jesus Alfaro zagrał prostopadłe do Angela Rodado, a ten znalazł się sam przed Budziłkiem. Minął już bramkarza, ale golkiper zdołał jeszcze odbić strzał, a ostatecznie niebezpieczeństwo zażegnał Filip Wójcik.
Zanim upłynął kwadrans kontrowersyjną decyzję podjął arbiter, który wyrzucił z boiska Rodado po ostrym ataku Hiszpana na Wójcika. Ostatecznie tylko na chwilę, bo po analizie VAR zmienił werdykt na „żółtko”. A w 22 minucie zrobiło się 0:1. Fatalny błąd popełnił Sebastian Rudol, który zagrał pod nogi Jesusa Alfaro. Ten popędził na bramkę Budziłka, uderzył, a futbolówka odbiła się jeszcze od Arkadiusza Najemskiego, który wślizgiem próbował ratować sytuację i wylądowała w siatce.
Rodado został na boisku i w 29 minucie podwyższył prowadzenie krakowian. Znowu kluczowy okazał się błąd gospodarzy. Marcel Gąsior zagrywał do tyłu, ale niedokładnie i „wsadził na minę” Rudola, który nie opanował piłki. Przechwycił ją Marc Carbo i zagrał do Rodado, a Wisła miała akcję dwóch na dwóch. Napastnik zszedł do środka i mimo asysty Najemskiego świetnie uderzył do siatki.
Żółto-biało-niebeiscy wyraźnie wpadli w dołek, bo w 36 minucie musiał się wykazać Budziłek, który odbił strzał z woleja Alfaro. A po stałym fragmencie gry znowu było groźnie. Emocji nie zabrakło w końcówce. Najpierw powinno być po herbacie. Strata Kamila Wojtkowskiego w środku pola, kolejne prostopadłe podanie i na lewym skrzydle znalazł się Goku. Oddał futbolówkę na środek pola karnego, gdzie Alfaro wygrał „przebitkę” z Wojtkowskim i 11 metrów jakimś cudem uderzył obok słupka.
Motor potrzebował jakiejś iskierki nadziei przed drugą połową i niewiele zabrakło, a złapałby kontakt. Michał Król wygrał pojedynek na skrzydle, wyłożył piłkę do Bartosza Wolskiego, ale jego strzał nogą odbił Alan Uryga. W czwartej minucie doliczonego czasu gry Piotr Ceglarz uderzył z rzutu wolnego, ale Rotan zrobił swoje, a w zamieszaniu pod bramką Wisły, żadnemu z „Motorowców” nie udało się skierować futbolówki do siatki.
Po przerwie Motor miał inicjatywę, ale brakowało konkretów. Pierwsza, naprawdę dobra okazja pojawiła się w 56 minucie. Po rzucie rożnym Wolskiego spod opieki Alfaro uwolnił się Najemski i uderzył głową, ale do ziemi. Piłka odbiła się od murawy i przeszła nad poprzeczką. Po godzinie gry Ceglarz blokował strzał Alfaro wślizgiem, ale ręką. Efekt? Sędzia wskazał na „wapno”, a z 11 metrów nie pomylił się Rodado.
Wydawało się, że jest po zawodach, ale podopieczni Goncalo Feio nie zwykli tak łatwo rezygnować. W 74 minucie z rzutu rożnego wrzucił Damian Sędzikowski, a po strzale głową na 1:3 trafił Najemski. I przy okazji wlał w serca kibiców na Arenie odrobinę nadziei. Lublinianie rzucili się jeszcze do przodu, ale Wisła umiejętnie „kradła” czas. W 82 minucie okazję miał Gąsior, ale z narożnika pola karnego posłał piłkę tuż nad poprzeczką. Kilka chwil później mecz definitywnie powinni zamknąć przyjezdni. Po świetnej akcji lewym skrzydłem ani Goku, ani Miki Vilar nie zdołali jednak wpakować futbolówki do siatki. Szybko okazało się jednak, że Rafał Król obronił ostatni strzał ręką i po długiej analizie VAR arbiter przyznał gościom drugiego karnego. Goku przegrał pierwszy pojedynek z Budziłkiem, ale popisał się skuteczną dobitką i zrobiło się 1:4.
Po bramce na boisku zrobiło się gorąco, w stronę cieszących się „Wiślaków” z trybun poleciały różne przedmioty. Posypały się też czerwone kartki. Dla Wojtkowskiego i Wolskiego na ławce, ale z boiska wyleciał też David Junca. Mimo… 16 dodatkowych minut wynik nie uległ już zmianie.
Motor Lublin – Wisła Kraków 1:4 (0:2)
Bramki: Najemski (74) – Alfaro (22), Rodado (29, 63-z karnego), Goku (90+4).
Motor: Budziłek – Wójcik, Rudol (73 Romanowski), Najemski, Luberecki. M. Król (56 Rybicki), Gąsior, Wolski (64 Sędzikowski), Wojtkowski (56 R. Król), Ceglarz, Wełniak (64 Śpiewak).
Wisła: Ratón – Jaroch (65 Szot), Uryga, Colley, Junca, Villar (90 Baena), Duda (78 Krzyżanowski), Carbo (66 Basha), Goku, Alfaro, Rodado (78 Sobczak).
Żółte kartki: R.Król - Rodado, Carbó, Basha, Alfaro, Colley.
Czerwone kartki: Wojtkowski i Wolski (Motor, 90 min, na ławce rezerwowych) – Junca (Wisła, 90 min, Wisła, za odkopnięcie przedmiotu rzuconego przez kibiców).
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 11827.