Julia została pobita w szkole przez trzy koleżanki. Matka 17-latki zaprowadziła córkę na obdukcję i zawiadomiła policję. Szkoła ukarała wszystkie uczestniczki incydentu, w tym ofiarę.
Julia jest uczennicą II klasy liceum we włodawskim Zespole Szkół Zawodowych nr 1 i II LO. Dwie koleżanki z klasy, wspierane przez o rok młodszą uczennicę, zaatakowały ją w ubiegły wtorek.
– Przedtem Julia od jednej z nich zaczęła otrzymywać wulgarne SMS-y – mówi pani Monika, matka pobitej dziewczyny.
Do ataku doszło na przerwie śródlekcyjnej, co zarejestrowały kamery szkolnego monitoringu. Jedna z napastniczek kopnęła Julię.
– Ta broniąc się oddała jej kopniaka. Miała stać jak cielę? – pyta matka zaatakowanej.
Chwilę po tym koleżanki zaczęły okładać Julię pięściami. Najmłodsza z uczestniczek incydentu sama była przerażona skalą agresji, bo zaczęła odciągać od Julii najbardziej krewką ze swoich koleżanek. W końcu zareagowali nauczyciele, którzy rozdzielili uczestniczki bijatyki i odesłali je do klas.
– Kiedy tego dnia odbierałam Julię ze szkoły, zauważyłam, że miała podsiniaczone oko. Przyznała się, że pobiły ją trzy koleżanki. Chciałam wrócić z nią do szkoły i to wyjaśnić, ale mnie powstrzymała. Telefonicznie poinformowałam wychowawczynię, co spotkało Julię w szkole – relacjonuje matka dziewczyny.
Ślady pobicia na twarzy Julii były na tyle niepokojące, że matka zabrała córkę do lekarza rodzinnego, a ten skierował ją do chirurga. W ubiegły piątek, ze wstępnymi wynikami obdukcji, pani Monika zgłosiła się na policję.
– Policjanci zabezpieczyli już szkolny monitoring – powiedziała nam wczoraj Elwira Tadyniewicz, rzecznik włodawskiej policji. – Przejęli także dostępną dokumentację medyczną. Teraz badają wszystkie okoliczności zdarzenia i role, jakie odegrały w nim poszczególne osoby.
– To nie powinno się zdarzyć – mówi Eugeniusz Omelczuk, dyrektor ZSZ nr 1 i II LO. – Szkoła ma być miejscem bezpiecznym dla uczniów. Niestety doszło do incydentu, w którym użyto przemocy. Ale żadna z uczennic nie zgłosiła tej sprawy kierownictwu szkoły, wychowawcy, ani naszej pielęgniarce. Nie zrobili tego też nauczyciele, którzy byli świadkami końcówki tego zdarzenia. Bez względu na to wdrożyliśmy już wszelkie przewidziane w takich sytuacjach procedury.
W szkole odbyła się seria spotkań z zamieszanymi w bójkę uczennicami oraz ich rodzicami. Dyr. Omelczuk wystąpił także o pomoc do Poradni Pedagogiczno-Psychologicznej, która w najbliższy piątek ma przysłać do szkoły psychologa mediatora. Powiadomił też sąd rodzinny i nieletnich. Zwołał radę pedagogiczną, która trzy uczestniczki bójki, w tym Julię, ukarała naganą z ostrzeżeniem skreślenia z listy uczniów szkoły.
Czwarta, najmłodsza z uczestniczek incydentu, która próbowała odciągnąć od Julii jedną z napastniczek, otrzymała upomnienie od wychowawcy.
Pani Monika nie liczy na szybki finał sprawy. – Podczas kolejnego spotkania w szkole, jedna z uczennic, które pobiły Julię odgrażała się, że zrobiłaby to jeszcze raz – mówi. – Zapytana, o co tak naprawdę poszło, rzuciła tylko: „O twarz”.
>>>