Waldemar S., właściciel firmy WKA Recykling, który urządził w mieście nielegalne składowisko plastikowych odpadów musi się liczyć z karą nawet do 5 lat więzienia. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w jego sprawie
Akt oskarżenia złożyliśmy w sądzie 31 grudnia – mówi Jolanta Sołoducha, prokurator rejonowa we Włodawie. – Zawiera podstawowy zarzut, że Waldemar S. od 13 grudnia 2017 r. do 4 czerwca 2018 r. sprowadził z Danii, Wielkiej Brytanii i Szwecji na dzierżawioną we Włodawie działkę nie mniej niż 465,36 t. przemieszanych odpadów tworzyw sztucznych.
Prokuratura zarzuca przedsiębiorcy, że sprowadzał je wbrew przepisom ustawy o międzynarodowym przemieszczaniu odpadów oraz rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego. Czyn ten zagrożony jest karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Prowadzący sprawę prokurator doliczył się, że do Włodawy na zamówienie 25-letniego Waldemara S. trafiło co najmniej 14 transportów odpadów. W toku postępowania nie zostało natomiast udowodnione, że włodawski przedsiębiorca działał jedynie na czyjeś zlecenie bądź pod dyktando osób trzecich i w całej tej sprawie stał się przysłowiowym kozłem ofiarnym. Na obecnym etapie wciąż nie jest to jednak wykluczone. On sam nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
W magazynach i pod gołym niebem w centrum Włodawy góra śmieci wyrosła w ciągu niespełna roku. W końcu z uwagi na serię pożarów takich składowisk w kraju sprawą zajęły się zarządy kryzysowe miasta i powiatu. Hałda odpadów pierwotnie była szacowana na około tysiąc ton. Ostatnie dwa tiry ze śmieciami dotarły tam 4 czerwca. Częściowo rozładowane zostały zatrzymane przez policję jako dowody w sprawie. W końcu decyzją samego głównego inspektora ochrony środowiska samochody z ładunkiem zostały, już legalnie, skierowane do dawnej bazy SKR w Zofiówce w powiecie łęczyńskim.
Przypomnijmy, że w czerwcu ub.r. starosta włodawski Andrzej Romańczuk powiedział nam, że właściciel firmy WKA Recykling odwiedził jego urząd kilkakrotnie, pytając o warunki otrzymania zgody na składowanie i przetwarzanie odpadów. Nigdy jednak wniosku o wydanie takiej zgody nie złożył. Później zapowiedział, że działalność gospodarczą, a więc i odpady, zamierza przenieść na teren powiatu bialskiego, i że tamtejszy starosta mu sprzyja. Ten ostatni jednak stanowczo temu zaprzeczył.
W całej tej sprawie, kiedy tylko została nagłośniona, Waldemar S. nie miał sobie nic do zarzucenia. Mało tego, przedstawiał się jako ofiara niesłusznych napaści. W rozmowie z nami zapewniał, że ze zgromadzonych we Włodawie odpadów może odzyskać surowce warte ponad 1 mln zł, że sprowadzając je nikomu nie chciał zaszkodzić.
Po zakończeniu postępowania włodawska prokuratura przekazała odpady, wcześniej traktowane jako dowód w sprawie, miejscowemu samorządowi. Ten z kolei swoje wewnętrzne dochodzenie przekazał Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska.
– Zostałem poinformowany, że WIOŚ oficjalnie wystąpił do zagranicznych firm, które przysłały śmieci do Włodawy, aby na swój koszt zabrały je z powrotem – mówi Wiesław Muszyński, burmistrz Włodawy. – Wyprzedzając ewentualność, że nie zareagują, konsultujemy się z prawnikami. Jeśli przyjdzie nam w ramach wykonawstwa zastępczego zlikwidować składowisko, będziemy egzekwować poniesione koszty od jego właściciela, czyli Waldemara S.