Wereszczyn (pow. włodawski) O takim wyniku tegorocznej, siódmej już kwesty na ratowanie zabytkowych pomników na miejscowym cmentarzu, jej organizatorzy nie śmieli nawet marzyć. Zebrali ponad 8 tys. zł i do tego jeszcze kilka euro
Na cmentarzu parafialnym w Wereszczynie zachowało się wiele zabytkowych i wartościowych pod względem artystycznym pomników rodzin ziemiańskich oraz osób, które zapisały się w historii miejscowości. Niestety, stan wielu z nich jest opłakany.
– Do tej pory udawało nam się zbierać kwoty w wysokości 4–4,5 tys. zł – mówi Lilla Wawrzycka, związana z Wereszczyńską kwestą od samego początku. Tym bardziej, że to właśnie jej zmarły mąż, wówczas wójt gminy Urszulin, był pierwszym orędownikiem restaurowania najcenniejszych zabytków zdobiących przykościelny cmentarz parafialny. Cała taca zebrana podczas jego pogrzebu zgodnie z jego wolą została przekazana właśnie na ten cel. Miejscowe społeczeństwo to doceniło, czego efektem stały się doroczne kwesty.
Od trzech lat kwesty firmuje Stowarzyszenie „Wereszczyński Gościniec”, któremu obecnie szefuje Kamila Grzywaczewska.
– W tegoroczną, czterodniową kwestę zaangażowało się ponad 60 osób – mówi Grzywaczewska. – Wśród nich byli członkowie naszego stowarzyszenia, ale też strażacy z OSP w Wereszczynie i Andrzejowie, druhny i druhowie z urszulińskiego koła ZHP i tamtejszej Młodzieżowej Drużyny Pożarniczej oraz wójt gminy wraz z pracownikami. Chętnych było tylu, że aby nikogo nie odesłać z kwitkiem, jednego dnia czas kwestowania kolejnych osób skróciliśmy z dwóch godzin do godziny.
– Moja kolej wypadła trzeciego dnia kwesty w godzinach od 12 do 14, a więc nie spodziewałem się już dobrego wyniku – mówi Zbigniew Korzeniowski, naczelnik OSP w Wereszczynie. – Mimo to zebrałem do puszki około 70 zł.
Przed Korzeniowskim kwestował jego kolega z OSP Andrzej Szawuła. – Trafiła mi się lepsza pora dnia i chyba dzięki temu darczyńcy, którzy mnie nie ominęli, zasilili nasze konto o prawie 200 zł.
W pierwszych latach wereszczyńskim społecznikom udało się odrestaurować trzy nagrobki i cztery płyty nagrobne. Nie byłoby to możliwe, gdyby poza pieniędzmi z kwesty jej organizatorzy nie sięgnęli także po środki zewnętrzne. Problem w tym, że koszt jednego nagrobka waha się w granicach od 30 do 50 tys. zł.
Dlatego też i w tym roku władze „Wereszczyńskiego Gościńca”, wspierane przez związanego z tamtejszym środowiskiem Adama Panasiuka, wicestarostę włodawskiego, podpisały umowę z samorządem województwa lubelskiego na renowację kolejnych grobowców, tym razem rodziny Karpińskich i Antoniny Hlebickiej-Józefowicz oraz nagrobka rodziny Rucińskich. Łączny koszt zaplanowanych prac to 76,3 tys. zł, z czego 60 tys. zł stowarzyszenie otrzyma z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich. Różnicę dokładnie zabezpieczają pieniądze zebrane podczas ostatnich kwest.
– Grobowiec Antoniny Hlebickiej-Józefowicz został odrestaurowany tuż przed 1 listopada – mówi Panasiuk. – Pozostałymi pomnikami profesjonalni konserwatorzy zabytków zajmą się w przyszłym roku. Dla Michała Oleksego i Marka Kołyszki z Torunia wyzwaniem będzie szczególnie wyróżniający się bogato zdobionym, metalowym ogrodzeniem grobowiec rodziny Karpińskich. W obecnym stanie grozi zawaleniem. Z kolei nagrobek rodziny Rucińskich wymaga przede wszystkim odtworzenia fundamentów i pionowania. Zwieńcza go figurka Madonny Niepokalanej, która zostanie odrestaurowana łącznie z odtworzeniem głowy. Oba obiekty mają być gotowe już przed przyszłorocznym kwestowaniem.