Kompromitacją dla Lublina okazał się mecz w hali Globus, który miał być świętem polskiej koszykówki. Zawodnicy skarżyli się na duchotę. – Pot lał się jak ze świni – mówił trener z Izraela. Zła opinia poszła w świat, choć mecz miał być promocją regionu, na którą podatnicy wydali 300 tys. zł
– Gra w takich warunkach jest wstydem – nie przebierał w słowach po meczu Guy Goodes, trener drużyny Izraela. Mecz eliminacyjny do mistrzostw świata rozgrywano w hali Globus, która nie ma klimatyzacji i w upalne dni mocno się nagrzewa, przez co trudno jest w niej wytrzymać. – Pot lał się jak ze świni.
Na warunki skarżyli się również zawodnicy reprezentacji Polski. – W takich warunkach jeszcze w koszykówkę nie grałem, a przecież mój klub ma siedzibę na Wyspach Kanaryjskich. Tam jednak hala jest kamienna, nie ma takiej wilgotności, jak w Lublinie. To sprawia, że nawet jak na zewnątrz jest gorąco, to w hali jest zimno – mówił Aleksander Balcerowski. – Ciężko jest grać w takiej temperaturze jak ta w hali Globus.
– Bardzo nam przykro z tego powodu – komentuje Artur Koperwas z Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, miejskiej spółki będącej właścicielem hali Globus. Zapewnia, że jest świadomy tegom „jak wygląda sytuacja, zwłaszcza w upalne dni”.
– W tych dniach wysoka temperatura panowała w całej Europie. System nawiewów, który znajduje się w hali Globus, okazał się niewystarczający – komentuje Marek Lembrych, prezes Lubelskiego Związku Koszykówki. – Na meczu był jednak obecny delegat, który uznał, że warunki panujące w obiekcie umożliwiają rozegranie spotkania.
– Od 40 lat pracuję w koszykówce i po raz pierwszy zdarzył mi się taki mecz. Mam nadzieję, że po raz ostatni – skarżył się po meczu oburzony Goodes.
Skandal wisiał w powietrzu
Na wizerunkową katastrofę zanosiło się od lat. Kibice już wielokrotnie skarżyli się na brak klimatyzacji w hali Globus, ale w miejskiej kasie zawsze było wiele pilniejszych wydatków. Dziś, jak mówi zarządca obiektu, sam montaż klimatyzacji już nie wystarczy.
– Z uwagi na przestarzałość całego systemu wentylacji oraz wyeksploatowanie większości głównych urządzeń, nie jest zasadne modernizowanie istniejącej instalacji. Potrzebny jest kompleksowy projekt wymiany instalacji wentylacyjnej na nową. Koszt opracowania dokumentacji projektowej oszacowano na ok. 150 tys. zł netto – stwierdza Koperwas. Natomiast koszt samej przebudowy szacuje na ponad 8 mln zł. – MOSiR, bez wsparcia finansowego z zewnątrz, nie jest w stanie samodzielnie przeprowadzić takiej inwestycji.
Czy właściciel spółki wyłoży taką kwotę? Na razie nic na to nie wskazuje. – Jako miasto możemy wspierać MOSiR w poszukiwaniu środków na to zadanie, np. z Ministerstwa Sportu czy innych programów rządowych – stwierdza Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza.
– Myślę, że niedługo radni staną przed wyborem: modernizacja hali albo brak wydarzeń sportowych najwyższej rangi – komentuje Lembrych.
Miasto wyłożyło za to pieniądze dla organizatora meczu, czyli Polskiego Związku Koszykówki, płacąc mu 150 tys. zł z kieszeni podatników.
– Przedmiotem umowy była promocja Lublina podczas meczu reprezentacji koszykarzy Polski i Izraela w dniu 30 czerwca – informuje Góźdź. – Mecz transmitowany był w lokalnych i ogólnopolskich mediach, relacja z niego docierała do widzów w całym kraju. W związku z tym ekwiwalent medialny z pewnością przekroczył kwotę przeznaczoną przez miasto.
Sęk w tym, że z Lublina poszedł w świat przekaz o zawodnikach zalewających się potem i obiekcie nienadającym się do organizacji takiego spotkania.
Do meczu dorzucił się też Urząd Marszałkowski, płacąc związkowi 150 tys. zł za „promocję gospodarczą województwa lubelskiego” podczas spotkania. Jak ocenia „promocję”, którą dostał? Pytaliśmy o to rzecznika urzędu, który oznajmił nam, że nie skomentuje sprawy.