Na swoim koncie ma udział w czterech turniejach Mistrzostw Świata i na Igrzyskach Olimpijskich. W obu przypadkach zdobywał z kadrą medale. Wiele czasu spędził także na polskich boiskach. Władysław Żmuda wrócił do rodzinnego miasta, aby promować swoją biografię "A ty będziesz piłkarzem"
– Jak można by pominąć Lublin? Tutaj się urodziłem, wychowałem. Lublin jest ważną częścią w moim życiu, bo zawsze tam, gdzie są korzenie, to się do tych korzeni wraca – podkreśla Władysław Żmuda.
Swoją przygodę z piłką zaczął pod koniec lat 60. w Motorze. Prezesem klubu był wtedy Adam Głowacz. – Ja byłem trampkarzem, jak on miał pomysł na szkolenie młodzieży. Wybrał czterech starszych piłkarzy do szkolenia młodzieży. Trafiłem do grupy Stanisława Świerka. Po tylu latach jest to miłe i warto do tego wracać, bo tamten okres – z perspektywy czasu – był fajny – tłumaczy lublinianin.
Po wyjeździe ze swojego rodzinnego miasta Władysław Żmuda trafił do Gwardii Warszawa. Potem grał jeszcze w Śląsku Wrocław i Widzewie Łódź. Miał także zagraniczne epizody – we włoskich zespołach Hellas Werona i US Cremonese (gdzie zakończył przygodę z piłką jako zawodnik) oraz amerykańskiej drużynie New York Cosmos.
Najbardziej znany jest jednak ze swojej kariery reprezentacyjnej. W kadrze rozegrał 91 meczów i strzelił 2 bramki. Więcej razy od niego koszulkę z orzełkiem na piersi zakładało tylko siedmiu piłkarzy. Wychowanek Motoru Lublin czterokrotnie występował na Mistrzostwach Świata (dwa razy zajął trzecie miejsce: w 1974 roku w RFN i w 1982 roku w Hiszpanii), a w 1976 roku pojechał nawet na Igrzyska Olimpijskie w Montrealu, gdzie zdobył srebro.
– Szybko i dobrze się układało, że mnie, 20-letniego zawodnika, trener Kazimierz Górski wystawił do pierwszej "jedenastki" na Mistrzostwach Świata. To było dużym zaskoczeniem, bo chyba nikt się nie spodziewał, że postawi na tak młodego piłkarza, tym bardziej na tak odpowiedzialnej pozycji jak środkowy obrońca – wspomina lublinianin.
Współautorem biografii Władysława Żmudy "A ty będziesz piłkarzem" jest dziennikarz Dariusz Kurowski. Publikował on teksty w wielu tytułach prasowych i internetowych, również poza Polską. Skąd pomysł na tytuł tej publikacji? Wiąże się z postacią piłkarza Macieja Famulskiego i z wyjazdem rezerw Motoru do Debreczyna. – W piłce i w sporcie był czasami alkohol. Maciek Famulski był odstawiony do rezerw. Chyba pięciu czy sześciu zdolnych juniorów pojechało razem z tą drużyną. Maciuś przyszedł do nas pewnego razu, postawił pół litra wódki i kazał wszystkim pić. Wypiliśmy, a na drugi dzień niektórzy nie mieli sił. Ja byłem gotowy do treningów i Maciek powiedział: "A ty będziesz piłkarzem".