- Nie spodziewaliśmy się takich metod, których PiS użyło, żeby wystraszyć mieszkańców. Okazuje się, że to się obróciło przeciwko PiS, bo wyborcy nie lubią, jak ktoś ich szantażuje - mówi Krzysztof Żuk
Rozmowa z Krzysztofem Żukiem, prezydentem i zwycięzcą wyborów na kolejną kadencję
• Czy spodziewał się pan takiego wyniku?
– Nie aż tak dobrego.
• Nastawiał się pan na drugą turę?
– Nie. Miałem w sobie przekonanie, że zakończy się na pierwszej turze, bo naprawdę ciężko pracowaliśmy w wyborach. Prezentując program i rozmawiając z mieszkańcami widzieliśmy życzliwość, a z drugiej strony mobilizację wyborców. Jak spotykaliśmy się na ulicach, to wszyscy mówili, że mobilizują swoje rodziny, znajomych. To pokazuje, jak lublinianie doceniają to, co zrobiliśmy, jakie są pokłady zaufania.
• Nie obawiał się pan, że finisz kampanii może osłabić szanse na wygraną?
– To prawda, nie spodziewaliśmy się takich metod, których PiS użyło, żeby wystraszyć mieszkańców. Okazuje się, że to się obróciło przeciwko PiS, bo wyborcy nie lubią, jak ktoś ich szantażuje. Politycy PiS-u mówili: jak nie wybierzecie naszych, nie będzie pieniędzy dla waszych miast. To też jest szantaż moralny, który nie powinien mieć miejsca, bo samorząd jest oparty o ustawowe regulacje, ma zapewnione dochody własne, rząd nie może zabrać niczego. Oczywiste jest też, że nie ma podstawy prawnej, żeby wszystkim wszystko obiecywać i te pieniądze dać. Fikcją jest mówienie, że nagle pojawią się miliardy, które będą dawane samorządem.
• Jak zaspokoi pan chęci wpływu na władzę, które mogą dawać o sobie znać ze strony różnych frakcji pańskiej ekipy?
– Mamy przewagę siedmiu mandatów. To wystarczająco dużo, żeby móc spokojnie rozmawiać o programach i aspiracjach poszczególnych środowisk związanych ze służbą mieszkańcom. Ale jest też prawdą, że nie we wszystkim musimy się zgadzać. Jest to jednak na tyle duża przewaga, że można realizować program bez obawy, że ktoś zostanie wyciągnięty na drugą stronę, że ktoś zmieni zdanie.
• A jak będzie wyglądała obsada kluczowych stanowisk w Ratuszu?
– Nie ma tu żadnego klucza…
• …ale poszczególne frakcje mogą chcieć coś ugrać.
– Myśmy się porozumieli wokół programu. Nie ma żadnych zobowiązań ze stanowiskami. Ale jest też rzeczą oczywistą, że w strukturach Rady Miasta jest funkcja przewodniczącego, wiceprzewodniczących, są przewodniczący komisji. I nasza koalicja będzie musiała dokonać obsady stanowisk tak, żeby rada sprawnie funkcjonowała. Chcemy również ponosić wspólną odpowiedzialność, czyli w sprawach strategicznych mówić jednym głosem. Będziemy po prostu dłużej rozmawiali, zanim zaprezentujemy projekt uchwały, który rada przyjmie jako własny.
• Czy lewica może się upomnieć o stanowisko zastępcy prezydenta?
– Nie było takich rozmów i takiego zobowiązania.
• Czyli jedyna zmiana na stanowisku zastępcy może wynikać ze zdobycia przez Krzysztofa Komorskiego mandatu w sejmiku województwa?
– Tak. Oczywiście, jeśli okaże się, że w sejmiku będzie większość, która pozwoli odbudować koalicję.
• Więcej zmian nie będzie?
– Nie przewiduję.