Działacze Platformy Obywatelskiej podczas środowej konferencji prasowej przed billboardem z napisem "PiS wziął miliony - wszystko drożeje" oskarżył partię rządzącą o nadmierny fiskalizm, napychanie kieszeni swoim i złe decyzje gospodarcze, m.in. rezygnację z budowy elektrowni w Puławach.
Szef puławskich struktur PO, Paweł Nakonieczny podkreślał, że PiS wielokrotnie podnosił podatki, przez co miliardy złotych zniknęły z kieszeni obywateli.
– Pomiędzy rokiem 2016 i 2017 z kieszeni naszych obywateli obyło 31 mld złotych, co jest skutkiem nadmiernego fiskalizmu rządów Prawa i Sprawiedliwości. Trwa obciążanie obywateli daninami ponad miarę, z których istotna część nie jest transferowana w ramach pakietów socjalnych, a wprost do kieszeni partyjnych cwaniaków. PiS wziął te pieniądze, jak mówi nasze hasło na bannerze i sporą część z nich zatrzymał w kieszeniach swoich partyjnych funkcjonariuszy partyjnych. To są kwoty oburzające – podkreślał polityk Platformy Obywatelskiej.
– Publiczne pieniądze są zawłaszczane przez Prawo i Sprawiedliwość. Mamy transfery do regionalnych i centralnych działaczy PiS, a z drugiej strony wszyscy obywatele ponoszą coraz większe obciążenia, jeśli chodzi o kolejne wydatki. Miesięczne rachunki za wodę, prąd, gaz, w ciągu ostatnich 3 lat, wzrosły średnio do ponad 1,5 tys. złotych, o 61 procent. Pizza, popularna wśród młodych, capricciosa, zdrożała o 50 procent – punktował poseł Włodzimierz Karpiński.
Jak decyzje podejmowane przez władze partii rządzącej wpływają, w ostatecznych rozrachunku, na droższe dania w pizzeriach? Zdaniem byłego ministra skarbu, najlepszym przykładem jest rezygnacja z budowy elektrowni gazowej w Puławach na rzecz rozbudowy elektrociepłowni węglowej.
– Ona będzie kosztować tyle samo, przy wyższych kosztach eksploatacyjnych i właśnie takie decyzje powodują wzrost cen energii. Węgiel z Bogdanki, który do niej trafi jest zasiarczony, więc będziemy musieli budować drogie instalacje jego odsiarczania. Przerwanie procesu zmierzającego do budowy elektrowni gazowej w Puławach było absurdem, za który wszyscy zapłacimy – przekonywał Karpiński, który nie zgadza się z tezą, jakoby chodziło o bezpieczeństwo energetyczne. Były minister bagatelizuje również obawy o wzrost zapotrzebowania na rosyjski gaz.
– Argumenty mówiące o tym, że musielibyśmy sprowadzać do tej elektrowni rosyjski gaz, przy gazoporcie w Świnoujściu i perspektywie budowy Baltic Pipe (gazociągu łączącego polski i duński system) były podnoszone jedynie na użytek populistyczny. W 2022 roku moglibyśmy całkiem zrezygnować z rosyjskich dostaw i taki był plan – przyznał były minister, przypominając o tym, że Polska wkrótce nie będzie uzależniona od żadnego, konkretnego dostawcy tego paliwa.