Coroczne referenda w ważnych dla mieszkańców sprawach obiecał kandydujący na prezydenta miasta poseł Jakub Kulesza z komitetu Kukiz, Wolność, Lubelscy Patrioci i Ruchy Miejskie.
– Nie podejmę żadnej kluczowej decyzji bez konsultacji z mieszkańcami – zapowiada kandydat, który wytyka dotychczasowym władzom miasta, że nie zdecydowały się na zwołanie referendum w żadnej z ważnych spraw. – Ani razu w Lublinie takie referendum się nie odbyło. A spraw, o które warto było, czy warto dalej pytać, jest całe mnóstwo. Od ważnych inwestycji, takich jak aquapark czy stadion, przez tak kontrowersyjne jak budowa elektrowni wodnej nad Bystrzycą, czy zmiana planu zagospodarowania przestrzennego na górkach czechowskich.
Kulesza proponuje organizowanie co rok „Lubelskiego Dnia Referendalnego”. – Pytanie będzie mógł zgłosić każdy mieszkaniec, a lista pytań będzie ustalana przez Radę Miasta – dodaje poseł. Mieszkańcy mają za jednym razem rozstrzygać więcej niż jedną sprawę.
– O wiele taniej zrobić referendum, na którym jest pięć, dziesięć, piętnaście pytań, niż piętnaście referendów po jednym pytaniu – mówi kandydat, który podkreśla, że podobne rozwiązanie jest praktykowane w Szwajcarii. – To jest ważne dla obywateli, ponieważ uczy ich odpowiedzialności. To pokazuje, że jeśli nie pójdę na referendum, to np. o przyszłości górek czechowskich zadecyduje mój sąsiad.
Zgodnie z obowiązującą Ustawą o referendum lokalnym, głosowanie jest ważne, jeżeli wzięło w nim udział co najmniej 30 proc. uprawnionych. W przypadku referendum dotyczącego odwołania prezydenta wymagany jest udział co najmniej 60 proc. liczby osób biorących udział w wyborze odwoływanego prezydenta.