Pomysły na usprawnienie ruchu ogłaszają kandydaci komitetu „Miasto dla Ludzi – Lubelski Ruch Miejski”. Twierdzą, że w Lublinie jest za dużo aut.
– W zeszłym roku przybyło 9 tys. pojazdów. To sznur samochodów jak stąd do Kazimierza – mówi Marcin Skrzypek, kandydujący do Rady Miasta na Czechowie. Wylicza, że 250 tys. zarejestrowanych w mieście pojazdów zajmuje nocą powierzchnię równą Bronowicom.
Działacze obiecują usprawnienie komunikacji miejskiej. Proponują m.in., by autobusy jeździły wydzielonymi pasami na całej długości al. Solidarności. – To świetne miejsce, żeby spróbować wprowadzić cos w rodzaju metrobusu, szybkiej komunikacji łączącej węzły przesiadkowe.
Kolejne pomysły to projektowanie najpierw tras komunikacji miejskiej, a dopiero potem nowych osiedli, ponadto zmniejszenie liczby znaków drogowych i sprawdzenie systemu inteligentnego zarządzania ruchem. – Ja przynajmniej nie zauważam tej inteligencji – mówi Skrzypek. Chciałby, aby na skrzyżowaniach zielone światło zapalało się jednocześnie dla wszystkich pieszych.
Działacze „Miasta dla Ludzi” chcą ograniczać do zera liczbę ofiar wypadków drogowych. – Będziemy konsekwentnie przebudowywać niebezpieczne miejsca do momentu, gdy będziemy mieli w Lublinie zero ofiar – deklaruje Krzysztof Wiśniewski, kandydat z Czubów.
Poniedziałkowa konferencja odbyła się koło skrzyżowania ul. Sierpińskiego i Zamenhofa, gdzie obecne władze miasta planują nową drogę. – Jest problematyczna o tyle, że przebiegałaby wzdłuż dużego gazociągu – mówi Michał Samolej, kandydat z Dziesiątej. Twierdzi, że to zły pomysł i że wskutek tych prac mogłoby dojść do eksplozji. W zamian proponuje przedłużać Diamentową.