• W niedzielę będziemy wybierać posłów do Parlamentu Europejskiego kolejnej kadencji. Jak można podsumować tegoroczną kampanię?
– Wydaje się, że ugrupowaniem bardziej zmobilizowanym do osiągnięcia korzystnego wyniku była partia rządząca. Prawo i Sprawiedliwość przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi ewidentnie chce sprawić wrażenie lidera sondaży i tymi wyborami potwierdzić sondaże, które są publikowane w mediach. Z kolei pewne porozumienie w postacie Koalicji Europejskiej (Platforma Obywatelska, Polskie Stronnictwo Ludowe, Sojusz Lewicy Demokrratycznej, Nowoczesna i Zieloni – przyp. aut.) było racjonalne z tego względu, że biorąc pod uwagę wysokie notowania PiS tylko zjednoczona opozycja mogła stanowić jakąś alternatywę. Jednak wydaje się, pewne błędy popełnione w trakcie kampanii spowodowały, że efekt synergii nie zaistniał.
• Jakie to błędy?
– Chociażby wpadki związane z brakiem spójności programowej, co było efektywnie piętnowane przez konkurentów. Kwestia związana z podpisaną przez prezydenta Warszawy Deklaracją LGBT, od której dystansowali się politycy PSL mogła być elementem pokazującym, że ta koalicja nie ma spójnego programu. Ponadto wymieniłbym tu też konieczność efektywnego reagowania na propozycje PiS. Program tej partii związany z kwestiami socjalnymi narzucał ton kampanii. Z kolei politycy Koalicji Europejskiej musieli odpowiadać na te propozycje.