Podczas weekendowej konwencji PiS padła zapowiedź tego, że w przyszłym roku świadczenie na każde dziecko ma zostać zwiększone do 800 zł. Teraz padł pomysł żeby był to prezent na... najbliższy Dzień Dziecka.
W weekend trwała konwencja programowa PiS. To właśnie na niej Jarosław Kaczyński poinformował o zmianie w wypłacie świadczenia.
– Od przyszłego roku 500+ zostanie zmienione na 800 Plus – ogłosił Kaczyński i dodał: – Darmowe leki będą dostępne od 65. roku życia oraz dostępne dla dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Musimy twardo bronić naszej wolności i suwerenności. Będziemy prowadzić zręczną politykę. Zniesiemy opłaty na krajowych autostradach, a sprawą tych prywatnych zajmiemy się w kolejnym roku! To nie koniec konkretów programowych, kolejne będziemy ogłaszać na następnych spotkaniach – dodał.
Do obietnicy wyborczej odniósł się Donald Tusk.
– Chcę bardzo głośno i wyraźnie zwrócić się do prezesa PiS: Jarosławie, sprawdzam cię dzisiaj z obietnic, zobowiązań i haseł, jakie przedstawiłeś Polkom i Polakom kilkadziesiąt godzin temu – powiedział Tusk, który spotkał się ze swoimi zwolennikami. – Prezesie, jeśli chcesz naprawdę pomóc polskim rodzinom, a nie uprawiać taką wyborczą grę, to możemy to zrobić wspólnie zrobić w Sejmie tak, żeby ta waloryzacja świadczenia dla polskich dzieci stała się faktem w Dniu Dziecka, 1 czerwca, a nie na Sylwestra 2024.
Tusk chce też ulg dla wszystkich. Chodzi o podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł. To rozwiązanie też proponuje przyjąc już teraz.
– Pomyślmy o tych wszystkich ciężko pracujących Polkach i Polakach, którzy nie mają tego świadczenia 500 plus na dzieci. To może być samotna matka wychowująca dwójkę dzieci, które ukończyły 18 lat i pracuje na kasie. Ona nie dostanie tego "prezentu od Kaczyńskiego". Bo generalnie od kilku lat władza w Polsce mało myśli o ciężko pracujących Polkach i Polakach, niedużo zarabiających i nie korzystających z politycznych pomysłów Jarosława Kaczyńskiego – mówił Tusk. – Przekładając na ten najprostszy język, że zwolnieni od podatku będą ci, którzy zarabiają do 5 tys. zł. Ci, którzy zarabiają więcej, tez skorzystają, ale zapłacą odpowiednio niższy podatek.
Pieniądze na takie rozwiązania mają pochodzić z... inflacji.
– Rząd PiS sam powiedział, że każdy 1 proc. inflacji to 5 mld zł więcej do budżetu, że ministrowi finansów "opłaca się inflacja" – mówił lider PO. Jak wylicza, tylko w zeszłym roku na drożyźnie budżet zyskał ok. 60 mld zł.
Podczas konwencji PiS, Jarosław Kaczyński nie podał źródeł finansowania poczynionych obietnic. Zartobliwie powiedział tylko, że... nie on będzie je płacił.