Strażnicy będą teraz częściej zaglądać na zamojskie osiedla i sprawdzać, czy psy nie biegają samopas. Skończyły się prośby i pouczenia.
W zeszłym roku mandatami ukarano tylko sześciu nierozsądnych właścicieli czworonogów. Tymczasem do naszej redakcji coraz częściej zgłaszają się zamościanie proszący o interwencję. - Duże psy biegają u nas samopas i atakują małe kundelki - powiedziała nam kilka dni temu mieszkanka ul. Peowiaków. - Czy ktoś zrobi z tym w końcu porządek?
W środę na tym samym osiedlu o mało nie doszło do tragedii. Amstaff pogryzł 13-latkę. Dziewczynka prowadziła na smyczy miniaturowego sznaucera. Gdy zauważyła biegnącego w jej stronę psa, wzięła swojego pupilka na ręce. Amstaff zaczął szarpać ją za spodnie, a później dziabnął w rękę. - Lekarz stwierdził liczne rany palca wraz z ubytkiem skóry - informuje kom. Joanna Kopeć, oficer prasowy zamojskiej policji.
Podobne zdanie ma ten temat Krystyna Pomarańska z Lubelskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. - To nie była wina psa, tylko jego właściciela - mówi. - W dużym skupisku ludzi nie można na bezdurno zdejmować kaganiec i spuszczać psa ze smyczy.