– Zastój jest ogromny. Sprzedaż odzieży praktycznie stanęła– przyznaje Barbara Chwesiuk, prezes Bialconu, jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek modowych w regionie.
Firma do tej pory stawiała na odzież, która powstaje w szwalni w Białej Podlaskiej.
– Przestawialiśmy jednak szwalnię na szycie maseczek. Odzież się praktycznie nie sprzedaje, wszystko stanęło z dnia na dzień. Zastój jest ogromny. Ludzie nie kupują teraz ubrań – tłumaczy Chwesiuk, która założyła Bialcon ponad 20 lat temu. Firma zatrudnia 200 osób. 50 z nich teraz nie pracuje. Są m.in. na zwolnieniach lekarskich lub opiekuńczych, a inni na urlopach. Redukcji etatów póki co nie ma.
Za to 70 pracowników w szwalni zajęło się szyciem maseczek.
- To maseczki z bawełny. Zamawiają je głównie firmy dla swoich pracowników, m.in. firmy transportowe– zaznacza właścicielka. – Produkcja maseczek dla nas, w obecnej sytuacji, to jedyna możliwość zapracowania na wynagrodzenia dla pracowników – nie ukrywa Chwesiuk. Jak tłumaczy, samo zszycie maseczki to koszt wynagrodzenia ok. 1,5 – 2,5 zł, w zależności od modelu. A na tym nie koniec. Aby maseczka powstała, potrzeba pracy zespołu ludzi w krojowni, wzorcowni, później w prasowalni. Do tego grupa pakujących i sztab handlowców. – Gdy wyrób trafia do sklepu, jego cena prawie się podwaja, ale jest to zrozumiałe bo tam też ktoś musi zapracować na czynsz i wynagrodzenia– podkreśla właścicielka marki.
Bialcon zaczyna powoli otwierać swoje salony właśnie ze względu na sprzedaż detaliczną maseczek.
– Sklepy w Białej Podlaskiej są czynne już od tygodnia. Chcielibyśmy otworzyć też inne sklepy w Polsce, bo jest problem z utrzymaniem. Trzeba zapłacić za czynsz i wynagrodzenia dla pracowników, którzy są teraz na "postojowym" – precyzuje założycielka firmy.
Przy zamówieniach hurtowych, ceny maseczek są niższe. W opakowaniu jest jednak 100 sztuk. Chwesiuk namawia, żeby się skrzyknąć w kilka osób i zamawiać takie pakiety. Poza tym, przekonuje że bawełnianie maseczki można prać bardzo wiele razy i to rekompensuje taki wydatek.
Nie wiadomo natomiast co z kolekcją Bialconu.
– Kolekcja letnia jest pod wielkim znakiem zapytania. Próbujemy wprowadzić trochę wygodnych i tańszych dzianin. Będziemy obserwować jak sytuacja się rozwinie. Ale przypuszczam że sezon letni mamy stracony – zaznacza właścicielka. Do tej pory, firma wypuszczała kilka kolekcji rocznie. – Może uda nam się wyprzedać trochę starych zapasów z ubiegłego roku. Spróbujemy też szyć kominy, które można traktować jak maskę. Bo ma być przecież obowiązek ich noszenia – tłumaczy nasza rozmówczyni.
Poza tym, firma próbuje włączyć do oferty fartuchy i rękawiczki ochronne. – Oferujemy też bezpłatne krojenie w naszym zakładzie dla tych, którzy charytatywnie szyją maseczki– zaznacza na koniec Chwesiuk.
Obecnie, firma ma 70 sklepów w Polsce pod szyldem Bialcon i Rabarbar i drugie tyle mulibrandowych butików.