Akcja ograniczania używania fajerwerków i petard w sylwestra ma coraz więcej zwolenników. Także Zamojskie Towarzystwo Przyrodnicze propaguje cichsze witanie Nowego Roku. Chcą wystąpić do władz miasta by w przyszłym roku miejska zabawa była bez fajerwerków
Twarzą akcji jest sympatyczna sowa uszata w ochraniaczach. Taki plakat proponuje Stowarzyszenie Zielony Puszczyk a Zamojskie Towarzystwo Przyrodnicze udostępnia i upowszechnia.
- Każdy właściciel psa może potwierdzić, że wielu ich podopiecznych fatalnie reaguje na petardy i fajerwerki. Sam to widziałem, kiedy miałem psa i nawet w domu, przy zamkniętych oknach był zestresowany, piszczał. Podobnie a może nawet bardziej boją się ptaki i dzikie zwierzęta – mówi Tomasz Kobylas, prezes Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego.
Przykładem mogą być też gawrony czy kawki nocujące w miastach. Kiedy w Nowy Rok zobaczymy ptaki, które podskakują na ziemi i nie mogą latać, to najprawdopodobniej będą ofiary sylwestrowego hałasu. Gwałtownie obudzone próbują odlecieć i niektóre uszkadzają sobie skrzydła o gałęzie. Potem nie mogą wrócić na drzewa.
-Władze niektórych miast zrezygnowały z fajerwerków na miejskich sylwestrach. W tym roku jest już za późno ale w przyszłym zwrócimy się do prezydenta Zamościa, żeby zorganizować zabawę dla mieszkańców z innymi atrakcjami – planują w ZTP.
Przyrodnicy i ornitolodzy zwracają uwagę, że hałas szkodzi zarówno zwierzętom żyjącym w mieście oraz mieszkającym w lasach czy na polach. Gwałtowna pobudka tych, które zapadły w zimowy sen jest fatalna w skutkach, bo to utrata cennej energii, którą zwierzęta gromadzą by dotrwać do wiosny.
- Nie strzelamy ani w Sylwestra ani w kogo innego! – apeluje żartobliwie na swojej stronie ZTP. - Dla wszelkich zwierząt wystrzały to ogromny stres, który może prowadzić nawet do śmierci w tym trudnym do przetrwania okresie jakim jest zima – tłumaczą przyrodnicy.