Podkarpaccy śledczy sprawdzą, czy podejrzany o znieważenie zwłok 24-latek spod Tarnogrodu nie przyczynił się do samobójstwa 42-latka z Łukowej. Jeszcze raz przyjrzą się też niewyjaśnionej śmierci właściciela stacji paliw z Różańca.
24 czerwca policja przyjęła informację o spalonym renaulcie lagunie w Witkach (pow. lubaczowski).
W bagażniku znaleziono zwłoki. 59-letni Jan J. nie miał najmniejszych wątpliwości, że to zwęglone ciało jego 24-letniego syna.
Świadczyć o tym miały m.in. złoty łańcuszek i obrączka znalezione przy denacie. Rodzina J. mieszka w Różańcu pod Tarnogrodem, w Witkach Jan J. kupił gospodarstwo.
Stróże prawa potraktowali hipotezę o zabójstwie Sławomira J. jako mało prawdopodobną. Bardziej skłaniali się ku wersji, że to może być ciało innej osoby.
– Oględziny samochodu, miejsca pożaru, rozmowy i rozpytania szybko dały odmienny od wstępnego scenariusz wydarzeń – powiedział nam Paweł Międlar z podkarpackiej policji.
Zarządzono sekcję zwłok, pobrano wycinki do badań DNA.
Biegli ustalili, że w bagażniku spaliło się ciało około 40-letniego mężczyzny, które wcześniej musiało przez jakiś czas spoczywać pod ziemią albo w piwnicy.
Działania operacyjne kryminalnych przyniosły efekty. W spalonym samochodzie znajdowały się zwłoki 42-letniego samobójcy z Łukowej.
W nocy z 23 na 24 czerwca wykradł je z cmentarza Sławomir J., a pomagali mu ojciec i siostrzeniec. Jeden z nich siekierą odciął głowę, by na podstawie analizy uzębienia policja nie odkryła mistyfikacji.
Wcześniej Jan J. rozsiewał w okolicy plotkę, że ukraińska mafia domaga się głowy jego syna.
Sławomir J. pojechał do Witków, podpalił samochód i czekał na swój... pogrzeb. I pieniądze, bo wcześniej ubezpieczył swoje życie na 200 tys. złotych, choć nie można wykluczyć, że kwota była pięć razy większa. Ale to jest przedmiotem wyjaśniania.
Najpierw w ręce policji wpadli ojciec i siostrzeniec 24-latka. Pierwszy został tymczasowo aresztowany, wobec Dawida F. zastosowano dozór policyjny i 4 tys. złotych poręczenia. Sławomir J. również jest za kratkami.
Przypomnijmy, że mężczyzna rok temu trafił na 3,5 roku do więzienia za kradzieże i włamania, ale już w październiku uzyskał przerwę w odbywaniu wyroku. Do celi nie wrócił, zaczął się ukrywać.
Wymyślił plan: wysoko ubezpieczy życie i upozoruje swoją śmierć. Szukał podobnego do siebie z wyglądu człowieka, był zdecydowany na zabójstwo, a w końcu wykradł z grobu ciało 42-latka.
Śledczy sprawdzą, czy Sławomir J. nie przyczynił się do jego samobójczej śmierci. Przyjrzą się też niewyjaśnionej śmierci właściciela stacji paliw w Różańcu.
W styczniu jego zwłoki znaleziono w spalonym samochodzie w Woli Obszańskiej na drodze do składowiska odpadów.