Skończyli studia na prestiżowych ukraińskich uczelniach, mają kilka lub kilkanaście lat stażu. Angliści zza Buga coraz częściej znajdują pracę w przygranicznych szkołach Zamojszczyzny.
Kiernicka skończyła filologię angielską na Uniwersytecie Lwowskim. Mieszka w internacie. Prawie co weekend odwiedza rodzinę w Żółkwi i we Lwowie. Ma kartę stałego pobytu w naszym kraju.
O takim komforcie może na razie tylko pomarzyć trzecia nauczycielka z Ukrainy, którą w lubyckiej szkole zatrudniono cztery lata temu.
– Co roku musi starać się o pozwolenie na pracę – informuje dyrektor Cisło. Pani Natalia uczy młodzież nie tylko angielskiego, ale i niemieckiego.
Anglistów z Ukrainy można spotkać też m.in. w Zespole Szkół nr 3 w Tomaszowie Lubelskim, także w Turkowicach i Dołhobyczowie. Zatrudniono ich również w dwóch hrubieszowskich podstawówkach oraz w gimnazjum.
– Pani Lubow Kiszczak uczy u nas angielskiego już ósmy rok – mówi Artur Dąbrowski, dyrektor Gimnazjum nr 2 w Hrubieszowie. – To prawdziwa poliglotka. Zna nie tylko angielski, ale także rosyjski, niemiecki, hiszpański i esperanto.
Wszyscy dyrektorzy szkół podkreślają wysokie kwalifikacje ukraińskich nauczycieli.
– Do tego rzetelnie podchodzą do swoich obowiązków, są dyspozycyjni i nie absorbuje ich dodatkowa praca, np. w szkołach językowych – wskazuje Ryszard Kozłowski z Lubelskiego Kuratorium Oświaty. – Im po prostu zależy na pracy.
Polskich nauczycieli odstrasza niska pensja. Stażysta dostaje na rękę 800 zł, nauczyciel mianowany – 1300 zł. Jeżeli nawet absolwenci anglistyki trafiają do szkoły, to traktują nauczanie jako etap przejściowy. Nauczyciele z Ukrainy nie psioczą na wynagrodzenie, bo u siebie nie mogą liczyć na więcej. W minionym roku w szkołach województwa lubelskiego pracowało ich 70.